Nikt tak jak starsza
siostra:
- Nie ma równie wspaniałych pomysłów na zabawy.
- Nie przygotuje do szkoły („Mamo, ale dziś była męcząca ta zabawa... tyle szlaczków i liter”).
- Nie nauczy dni tygodnia przy okazji skakania w gumę, i wielu, wielu innych rzeczy.
- Nie nauczy odporności wobec nacisków i polegania na własnym zdaniu („Mamo, a ona mówi, że tam jest miasto!” - „A ty uważasz, że jest?” - „Nie ma!”).
- Nie nauczy podstaw logiki („Mamo, ja czekam, aż ona się ze mną pobawi, a ona czeka, aż przestanę czekać!”).
- Nie nawiedzi w snach („Mamo, ja ją zabiję packą na muchy!” - powiedziane w chwili budzenia się ze snu).
- Nie pokaże lepiej, że miłość bywa szorstka, a przyjaźń pełna konfliktów, a jednak trwa z dnia na dzień.
Nikt tak jak młodsza
siostra:
- Zawołana nie przybiegnie natychmiast i bez ociągania („Chodź, idziemy się bawić!”).
- Nie doceni umiejętności wychowawczych i nie pokaże sprawczości (starsza nie pozwala młodszej wchodzić z nocnikiem do swojego pokoju, więc młodsza siedzi na nocniku pod drzwiami).
- Nie będzie podziwiał różnych umiejętności i dzieł ani starał się naśladować („Mamo, ona znowu zgapia!”).
- Nie będzie się bawił w to, na co starsza ma ochotę, ani wykonywał zadań.
- Nie będzie się liczył ze zdaniem („Jak myślisz, który obrazek jest ładniejszy?”).
- Nie będzie wciąż dążył do kontaktu, wybaczał krytyki i chwil niechęci.
No i nikt tak jak siostra nie pozwoli zmniejszyć o połowę presji całej tej rodzicielskiej miłości, nadopiekuńczości, szaleństwa, zaborczości, kryzysów, braku czasu i uwagi.
P.S.
Moje córki nie
przytulają się do siebie, nie chodzą za rączki i nie wyznają
sobie miłości. Zdarza się im za to mówić o nienawiści i każda
z nich wolałaby, by drugiej nie było. Kiedyś był to dla mnie duży
problem i miałam do nich żal, zwłaszcza do starszej. A jednak w
końcu się pogodziłam, że jest jak jest. I nie wiem, czy ich
relacja się z czasem poprawiła, czy też ja zaczęłam bardziej
dostrzegać to, co dobre.
W ostatnie wakacje
spędziliśmy kilka dni w niemal idealnej moim zdaniem chatce
studenckiej. Nie dość że mimo długiego weekendu nie było tam
żadnych turystów oprócz nas, to jeszcze trafił się nam bardzo
sympatyczny chatkowy. Twierdził, że moje córki bardzo ładnie się
ze sobą bawią i argumentował to w ten sposób, że jego
siostrzeńcy są jeszcze gorsi. Gdy starsza na pytanie młodszej:
„ładnie narysowałam?”, odpowiedziała: „obrzydliwie”,
chatkowy roześmiał się i stwierdził żartobliwie: „na starszą
siostrę zawsze można liczyć”. Zrozumiecie albo nie, ale jestem
mu za to zdanie wdzięczna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz