Otchłań nie je, nie pije
I nie daje mleka.
Co robi? Czeka. - Czesław Miłosz
Co robi? Czeka. - Czesław Miłosz
Ten wpis na blogu Love's Patient
ma już półtora roku, ale wyjątkowo utkwił mi w pamięci, tak bardzo jest o mnie. To moje myśli: A
gdybym miała chore plecy, to jak bym nosiła te moje niemowlęta? A
gdyby ta mała indywidualistka nie miała z kim zostać w domu, to
jakim cudem chodziłaby sobie tak w kratkę do niezbyt lubianego
przedszkola („bo w przedszkolu są nudne zabawy” - w domu potrafi
się bawić sama przez 2 godziny i nie nudzi się nigdy). A gdybym
nie miała z kim zostawić drugiego dziecka, to jak bym mogła z
pierwszym zostać w szpitalu? A gdyby mnie nie było stać na
samochód, to jak bym dojeżdżała do pracy, skoro z roku na rok jest
coraz mniej połączeń PKS-sami? I tak dalej, i tak dalej,
codziennie i wciąż na nowo.
Takie zdania pojawiają
się nie tylko w moich myślach, słyszę je też w realnej
przestrzeni. Gdy się dowiedziałam, że muszę wziąć udział w
kursie, który zajmie mi co drugi weekend do końca roku szkolnego,
usłyszałam: a co ma w takiej sytuacji powiedzieć kobieta, która
nie ma z kim zostawić dzieci?
Myśli te odbierają mi
siłę, podkopują wiarę w siebie, sprawiają, że czuję się
bezradna. To tak jakbym cały czas przechodziła tuż obok pustej
otchani, która tylko czeka, aż w nią wpadnę. W końcu przecież
musi poślizgnąć się noga, nie sposób wciąż się pilnować.
Myśli te i słowa budzą we mnie też poczucie, że mam za dużo i
że na to absolutnie nie zasługuję, że dostaję o wiele więcej,
niż powinnam. Że nie mam prawa. Że nigdy się nie wykupię. A
uciec nie ma dokąd, bo otchłań czeka.
Nie chcę tego.
Jestem tu, gdzie
jestem, i mam do tego prawo. Żyję, oddycham, przeciągam się,
widzę i czuję. Mam prawo do wsparcia i do pomocy, kiedy tego
potrzebuję. Kiedy odsuwam się od otchłani, lepiej słyszę samą
siebie i mam więcej siły, by otaczać opieką tych, którzy są ode
mnie słabsi. Mam prawo dążyć do szczęścia i iść w kierunku,
który najbardziej mnie pociąga.