wtorek, 17 stycznia 2012

Jak Śpiąca Królewna spotkała Wiedźmę

Wiele lat temu koleżanka zapytała mnie: „Która bajka jest twoja?” Odpowiedź pojawiła się natychmiast! Nieproszona! Gdyby moja podświadomość dała mi czas do namysłu, na pewno wybrałabym inną bajkę, bo akurat Śpiącej Królewny szczerze nie znosiłam.

Tak, spałam przez 100 lat. Później czułam, że wciąż jestem o cały wiek do tyłu. Śpieszyłam się, by nadrobić stracony czas. Wolałam iść na wyprawę niż czekać.

Nie zgadzam się z tym, że wszystkie bajki i wszystkie treści w nich zawarte są „cudowne i pożyteczne”, jak to określił Bruno Bettelheim. Uważam, że bajki są wyrazem podświadomości jakiejś kultury i że przedstawiają sposoby radzenia sobie, które może i są najlepsze w danej kulturze. Tylko czy każda kultura jest pod każdym względem dobra? Bajki są wielopiętrowe w sensie historycznym. Przez wieki ulegają zmianie, pojawiają się w nich nowe motywy, a istnienie dawniejszych można tylko podejrzewać i tropić ich ślady. Fascynujące jest porównywanie chociażby starszych wersji Czerwonego Kapturka z najlepiej nam znaną wersją braci Grimm. Bo bracia Grimm tworzyli swoje wersje, ich przekaz nie jest „czysty”, cokolwiek by to miało oznaczać.

Wracając do Śpiącej Królewny, teraz już bardziej lubię tę bajkę. Ale po kolei.
Są wróżki, 12 dobrych i jedna zła. Złościło mnie, że w bajce pojawia się motyw złej, starej kobiety, niegodnej zaufania. Jest też motyw kobiety dobrej, ale o niewielkiej mocy – wróżki, która mogła tylko złagodzić działanie złego czaru.

Liczby 12 i 13 nie są przypadkowe. Mamy 12 miesięcy słonecznych i 13 miesięcy księżycowych. Każdy z księżycowych miesięcy twa 28 dni czyli tyle, ile zwykle trwa cykl hormonalny. Więc może to być bajka m. in. o byciu – albo niebyciu – panią własnego ciała i rozumieniu sygnałów z niego płynących.

Jest wieża. Wieżę można traktować jako symbol falliczny i uznać, że wbrew pozorom zły czar ma swoje źródło w męskim świecie, mimo że został rzucony przez czarownicę. Wspinanie się na wieżę to też rozwój duchowy i ciekawość świata. Ten moment, gdy królewna wchodzi na górę i otwiera drzwi...

Jest kołowrotek. Nie powinno go być, bo król, chcąc uchronić córkę, zakazał posiadania kołowrotków pod karą śmierci. Ale głucha starowinka nie usłyszała zakazu i dalej przędła.

Jest wrzeciono. Ukłucie wrzecionem można traktować jako symbol pierwszej miesiączki albo inicjacji seksualnej. Nauka przędzenia to też symbol wiedzy o seksualności i ogólniej o kobiecym losie, wiedzy przekazanej przez starszą, doświadczoną kobietę.

Rozumiałam tę baśń jako przestrogę: Nie bądź ciekawa, nie szukaj. Nie szukaj w sferze seksualnej (bądź "niewinna" do ślubu, nie znaj swojego ciała, bądź bezbronna, bój się), nie szukaj w sferze porządku świata (nie staraj się zrozumieć, czym jest wieża, kto rządzi, jakie jest twoje miejsce w świecie i dlaczego), nie szukaj w sferze duchowości.

100-letni sen interpretowałam jako karę za ciekawość. Sposób na przebrnięcie przez niebezpieczny okres młodości, gdy kobieca seksualność jest zakazana, bo nie ujęta w ramy instytucji małżeństwa. Królewna śpi, a różane krzewy bronią dostępu do niej. Po upływie tego groźnego okresu zjawia się królewicz i ma do wzięcia gotową królewnę.

Ale, ale... drążmy dalej.

Czy czarownica rzeczywiście jest zła? A może to właśnie ona daje małej królewnie jedyny wartościowy dar? Może przepowiada jej, że stanie się kobietą? Wejdzie na wieżę, ukłuje się wrzecionem. I umrze. Jako dziewczynka umrze.

Jeżeli tak, to wróżka próbowała ją uchronić przed dojrzewaniem. Śpiąca Królewna miała na zawsze pozostać dziewczynką. O gładkim, nieowłosionym ciele, bezbronnym spojrzeniu. Bez dużych piersi i rozstępów.

Jednak królewna złamała ocjowski zakaz i stała się kobietą. Otworzyła drzwi, przyjęła wrzeciono z rąk starowinki i ukłuła się nim. Być może wygląda na niewiastę, ale nosi w sobie doświadczenie wiedźmy – wiedzącej.

A czy po głuchej na zakazy starowince widać, że jest czarownicą? Jest nią bez wątpienia.

A wieża? Wieża może być symbolem fallicznym i równie dobrze może być symbolem waginalnym, ponieważ wchodzi się do niej stromymi schodkami, ciasnym przejściem.

Jeśli o mnie chodzi, nadal żałuję, że spałam. Żałuję jednak też, że się śpieszyłam. Coraz bardziej doceniam powolność i dawanie sobie czasu. Bywa, że chowam się na 100 lat za kolczastym, pachnącym żywopłotem. Tyle że teraz robię to z własnej woli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz