niedziela, 8 stycznia 2012

List do siebie

Coraz bliżej do 40-tki. Gdybym była Żydem, po przejściu tego progu na osobistej drodze prowadzącej w kierunku wieczności, zyskałabym prawo do czytania Talmudu. I chociaż mój prapradziadek miał na nazwisko Brachtel i pochodził z Węgier, w dodatku zdaniem swojej córki a mojej prababci nie był to żaden Węgier, tylko przyzwoity katolik... to trudno tu mówić o grubych korzeniach. No i  jestem kobietą, więc co najwyżej i ewentualnie mogłabym być Żydówką. I co mi po tym?

Więc żeby zacząć oswajać powolne zbliżanie się do progu, postanowiłam napisać do siebie 20-letniej list.

Kiedy patrzę na stare – tak, już stare, niektóre sama wywoływałam, te czarno-białe – zdjęcia, widzę, że jesteś piękną dziewczyną. Nie bardzo w to wierzysz. Szkoda, urodą można się bawić. Nie przywiązujesz do tego aż tak dużej wagi, ja też nie przywiązuję i choć nie lubię zmarszczki na lewym policzku, z zadowoleniem patrzę w lustro.

Martwi mnie to, że równo traktujesz sprawy ważne i nieważne, ludzi, których za kilka lat zapomnisz niemal całkowicie i tych, których ślad pozostanie w tobie. Wszystko traktujesz bez przekonania, bawisz się przez chwilę i wydaje ci się, że nic nie przenika cię na wskroś. A jednak żyjesz, nie czekasz na żadne życie, chociaż takie masz wrażenie. To, co się dzieje, jest ważne, bardzo ważne. Są ludzie, chwile, przeżycia, które będą ci się przypominały po latach, wyskoczą nagle jak mniejsza babuszka z większej i pokażą, jak ważne były i jak mało cenione.

Wierzysz niestety w kilka bzdur, to utrudni Ci życie. Wydaje ci się, że mężczyźni są do siebie podobni, pochodzą z Marsa i te rzeczy. No cóż, kiedy to się już skończy, będziesz szukać, ale nigdy nie spotkasz nikogo podobnego do niego, bo każdy człowiek jest niepowtarzalny.

Wierzysz też, że to kobieta jest w większym stopniu odpowiedzialna za jakość związku z mężczyzną niż on, i że wystarczy, że będziesz pewna siebie i otwarta, by wszystko dobrze się potoczyło. Nie wystarczy, to nie więcej niż 50%.

Tak bardzo chcę Ci powiedzieć, że powinnaś być dobrze traktowana. Powinnaś czuć, że druga strona chce cię zrozumieć, szanuje Ciebie i Twój świat, Twoją odrębność. Powinnaś otrzymywać wsparcie i opiekę w trudnych chwilach. To pomogłoby Ci odróżnić czułość i troskę od pozornego bezpieczeństwa, jakie daje czyjaś dominacja.

Macierzyństwo to wspaniałe przeżycie, nie wyobrażasz sobie, jak bardzo. Poród – ekstremalne, potężne wydarzenie, prawdziwy wstęp w dorosłość. I ta bezgraniczna bliskość z małym dzieckiem, o jakiej nie śmiałaś marzyć. Ale macierzyństwo uzależnia też od mężczyzny, a jeśli nie od niego, to od rodziców lub państwa, choć ono akurat niechętnie troszczy się o matki i dzieci. Dlatego wybór partnera życiowego to jeden z najważniejszych wyborów, nie zdajesz sobie sprawy, jak ważny.

Jasne, że praca i niezależność finansowa są ważne. Ale sama możesz sobie radzić, dopóki jesteś sama.

Cieszę się, że dbasz o przyjaźnie z kobietami. Niektóre przetrwają lata, nawiążesz też nowe. Lubię Twoją ciekawość, refleksyjność, to że nie zawsze zgadzasz się iść z prądem.

Wolałabym, żebyś była ostrożniejsza, ludzie są tak różni.

Zgadzam się z Tobą, że starość nie chroni przed głupotą, że nigdy nie było złotego wieku i że dzisiejsza młodzież nie jest gorsza od wczorajszej ani przedwczorajszej. I z tym, że każdy idzie własną drogą i popełnia własne błędy, innej możliwości nie ma.

2 komentarze:

  1. Wszedłem tu w oczekiwaniu listu do siebie ale bardziej w przyszłość ( coś jak http://e-wehikul.pl) a tu taka niespodzianka. Inspirujące,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to też fajny pomysł. Tylko że wtedy byłby to list do nieznajomej, a ja znam osobę, do której napisałam (tak mi się przynajmniej wydaje ;)).

      Usuń