Porównując się z innymi, możesz stać się próżny
lub zgorzkniały,
zawsze bowiem znajdziesz gorszych
i lepszych od siebie - Desiderata.
Niedawno grałam z pewnym sześciolatkiem w memo. Początkowo przegrywałam, a on się ze mnie wyśmiewał. Powiedziałam, że jest mi smutno, gdy mnie tak wyśmiewa, a wtedy zaczął mi współczuć i oddał część swoich kart. Moje dzieci też mają problem z grami opartymi na rywalizacji. Proszą o pomoc, obiecują, że też pomogą. Nie zbij mojego pionka, a ja nie zbiję twojego. Nie lubią przegrywać i lubią wygrywać. Z rywalizacją jest tak, że skoro jedna osoba wygrywa, inna musi przegrać. Tak samo jest z porównywaniem, a dzieci ciągle są ze sobą porównywane. Jeśli ja najładniej namalowałam, oznacza to, że inni namalowali brzydziej. Wygrywa się zawsze czyimś kosztem.
Niedawno grałam z pewnym sześciolatkiem w memo. Początkowo przegrywałam, a on się ze mnie wyśmiewał. Powiedziałam, że jest mi smutno, gdy mnie tak wyśmiewa, a wtedy zaczął mi współczuć i oddał część swoich kart. Moje dzieci też mają problem z grami opartymi na rywalizacji. Proszą o pomoc, obiecują, że też pomogą. Nie zbij mojego pionka, a ja nie zbiję twojego. Nie lubią przegrywać i lubią wygrywać. Z rywalizacją jest tak, że skoro jedna osoba wygrywa, inna musi przegrać. Tak samo jest z porównywaniem, a dzieci ciągle są ze sobą porównywane. Jeśli ja najładniej namalowałam, oznacza to, że inni namalowali brzydziej. Wygrywa się zawsze czyimś kosztem.
Sama bardzo lubiłam
grać w brydża. Ale nie było dla mnie aż tak ważne, kto wygrał –
sama licytacja i rozgrywka stanowiły najbardziej interesujący i
wciągający element, a nie fakt wygranej czy przegranej. Pewnie
właśnie dlatego lubiłam tę grę.
Jeżeli ktoś lubi
wygrywać bardziej niż grać, oznacza to, że ćwiczy się w braku
troski o innych. Jeśli przykładamy większą wagę do tego, by
nasze dzieci miały same piątki niż do tego, by ciekawiło je to,
co robią, również ćwiczymy je w braku troski o innych.
Zawsze podziwiałam
ludzi, którzy sami do wszystkiego doszli. Amerykański mit o
pucybucie, który stał się milionerem, wciąż działa mi na
wyobraźnię. Uważałam, że moje życie zależy ode mnie i że
tylko do siebie mogę mieć pretensje, jeśli coś mi nie wyjdzie, i
z siebie mogę być dumna, jeśli będzie dobrze. Dziś myślę, że
ten mit to oszustwo.
Lekarze twierdzą, że
u dziecka w wieku przedszkolnym 8 chorób rocznie przebiegających z
gorączką to norma. A więc w sezonie chorobowym, od października
do marca, dziecko może chorować raz lub 2 razy w miesiącu. 8
chorób rocznie to 8 tygodni zwolnienia na dziecko. Po 4 tygodnie,
jeśli opieką nad chorym dzieckiem dzielą się oboje rodzice. I
jeśli mają tylko jedno dziecko. Rodziny, w których matka i ojciec
pracują i nie mogą liczyć na wsparcie innych osób (na ogół
oczywiście babci) – zwyczajnie się szarpią. A ja być może nie
będę w stanie pomóc moim córkom, bo jako babcia mam pracować do
67. roku życia.
Amerykański mit może
się sprawdzić tylko wtedy, gdy nie chorujemy i nie mamy dzieci.
Albo mamy, ale ktoś inny się nimi zajmuje – najczęściej nasza
żona, a my w tym układzie jesteśmy mężczyzną. Jeśli widzimy
jakąkolwiek wartość w powoływaniu na świat nowych istnień,
musimy dostrzec, że możliwe jest to tylko dzięki wspierającej się
wspólnocie. A jeśli wspólnota ma wspierać, nadrzędną wartością
nie może być wygrana w wyścigu niektórych jej członków.
Ano właśnie. Zawsze powtarzałam, że chciałabym mieć żonę. Taką co dziećmi się zajmie, obiad ugotuje, infekcje przewalczy :)
OdpowiedzUsuńTęsknota za afrykańską wioską gra mi w duszy, odkąd zostałam matką...
Tak, ja właśnie zamieniłam mit o pucybucie na mit o afrykańskiej wiosce - ten wydaje mi się teraz dużo bardziej inspirujący :)
OdpowiedzUsuń