Czasem
wściekam się na moje córki. Jestem z nich niezadowolona, nie
spełniają moich oczekiwań. W takich chwilach czuję się kiepską,
nieskuteczną matką. Boję się oceny innych ludzi, bo mam wrażenie,
że dzieci swoim zachowaniem wystawiają mi świadectwo.
Co
sprawia, że trudno jest mi je zrozumieć i zaakceptować? Odcedziłam
dwie myśli, które nakręcają moją złość i poczucie
bezradności. Pierwsza z nich głosi, iż inni ludzie wiedzą, jak
powinnam wychowywać moje dzieci. A druga oznajmia, że dobrze
wychowane dziecko słucha starszych, a zwłaszcza rodziców. Obie te
myśli są ze sobą splecione, bo inni ludzie są w większości
przekonani o tym, że posłuszeństwo dzieci jest wyznacznikiem
skuteczności stosowanych przez rodziców metod wychowawczych.
„Kogo
się boisz?” – pytają czasem dorośli, a prawidłowa odpowiedź,
jakiej powinno udzielić dziecko, brzmi: „Mamy i taty”. Pewien
ojciec powiedział o swoich 6-letnim synku: „Mamy to on w ogóle
nie słucha, ale mnie się jeszcze trochę boi”. Pewna mama
skarżyła się na swojego nastoletniego syna: „On robi, co chce”.
Nie
chcę krytykować tych rodziców, wiem, że się starają jak
najlepiej wypełniać swoją rolę. I choć przeświadczenie o
słuszności strachu dzieci przed rodzicami trochę mnie zaskakuje,
to jednak myśl o dziecięcym posłuszeństwie mocno wgryzła się w
mój system przekonań. A po przemyśleniu przyznaję, że
posłuszeństwo ma dużo wspólnego ze strachem. Bo z jakiego innego
powodu dzieci miałyby być posłuszne?
Owszem,
dzieci mogą uznać rodziców za bardziej doświadczonych i z tego
powodu słuchać ich w kwestiach, których to doświadczenie dotyczy.
Ale żeby doszły do takiego wniosku, muszą najpierw pozwolić sobie
na samodzielne myślenie zamiast posłuszeństwa, które z założenia
jest ślepe. A jeśli ktoś myśli samodzielnie i dokonuje własnych
wyborów – to nie zawsze słucha rodziców.
Tak
samo rodzic, jeśli jest gotowy do szukania własnej drogi do dzieci
i z dziećmi, nie zawsze będzie posłuszny autorytetom. Jesteśmy od
małego przyzwyczajeni do bycia ocenianym. W szkole zawsze inni i
mądrzejsi wiedzieli, co robimy dobrze, a co źle, i wystawiali nam
sprawiedliwą ich zdaniem ocenę. Jako matka nie chcę bać się
cudzych reakcji. I coraz mniej mi zależy na tym, by dzieci bały się
moich reakcji.
Znam też myśli, które
pomagają lubić i akceptować dzieci. Dziecko dąży do rozwoju na
różne znane sobie sposoby. Dziecko dąży do zaspokojenia własnych
potrzeb. Dziecko dostrzega i bierze pod uwagę potrzeby innych ludzi.
Dziecko przeżywa czasem konflikt między własnymi a cudzymi
potrzebami, a także między potrzebą bliskości i
wolności. Dziecko jest nastawione na współpracę z rodzicami, w
końcu są to w początkowym okresie życia najważniejsze i
najbliższe dla niego osoby.
rodzice lub opiekunowie są odpowiedzialni za dzieci lub za podpopiecznych. Czasem jednak ich reakcje są przesadzone gdyż pojawia się strach.
OdpowiedzUsuń