sobota, 30 marca 2013

Facet powinien być lepszy od kobiety?


Ty takich jak my wciągasz nosem” - oznajmił kiedyś pewien kolega. Było to już wiele lat temu na parapetówie znajomego małżeństwa. Przytoczone słowa padły na balkonie, na który wyszliśmy w kilka osób zapalić. I zapadły w pamięć, zarówno przez swoją obrazowość, jak i przez zaskoczenie, które wzbudziły. Zabrzmiały znów wyraźnie w moich myślach, gdy rozmawiałam ostatnio ze znajomym. Opowiadał, że był w moim miasteczku na wycieczce z kolegami. Zaprosiłam go, by następnym razem przy takiej okazji wpadł do mnie. Odpowiedział, że ci koledzy raczej nie nadają się do tego, by ich przyprowadzać w gości. Pomyślałam (oczywiście nie w trakcie tej rozmowy, tylko później – bo mi się wszystko układa w głowie później), że pewnie bym ich wciągnęła nosem. Grupowo.

I zaczęłam się zastanawiać, jak to jest z tym męskim poczuciem niższości i wyższości wobec kobiet.

Kiedyś ktoś ważny dla mnie twierdził, że związek międy facetem i kobietą może być udany tylko wtedy, gdy facet rządzi. Analizował znane nam związki pod tym kątem i szacował, jakie mają szanse na przyszłość. A pewnego razu na wakacjach poznałam człowieka, który uważał, że aby związek był szczęśliwy, facet musi być absolutnie we wszystkim lepszy od kobiety. Mailowałam potem na ten temat z przyjacielem, a on ku mojemu zaskoczeniu był tego samego zdania z ustępstwem jedynie na umiejętności kulinarne – te mogła mieć lepiej rozwinięte kobieta. Pisał też, że niedopuszczalne byłoby dla niego, gdyby jego partnerka więcej zarabiała, musiałby wtedy szukać nowej pracy.
Czyli wychodzi na to, że – zgodnie z tym sposobem myślenia – aby facet chciał się zbliżyć do kobiety, musi czuć się od niej lepszy.

Ale czy takie założenie nie uniemożliwia szczęśliwego związku? No bo jeśli nawet facet spotka kobietę, którą oceni jako gorszą we wszystkim, którą we wszystkim warto zdominować... to czy ona będzie go inspirować? Interesować? Czy będzie ją szanował? Czy nie będzie się z nią nudził? A jeśli znowu pozna kobietę, która mogłaby go zainspirować, coś pokazać, być w jakimś zakresie odrębna od niego – to jaki ma wybór? Albo ucieczka, albo podjęcie walki o dominację.

Niestety sama znam to myślenie, tylko od drugiej strony. Też zostałam wychowana w przekonaniu, że facet powinien być lepszy od kobiety, i takiego szukałam: bardziej oczytanego, zaradnego, doświadczonego... Gdy znajdowałam, wpadałam w kompleksy, starałam się spełniać oczekiwania, ukrywałam swoją osobowość jako tę mniej ciekawą. A potem niejednokrotnie przeżywałam rozczarowanie, bo okazywało się, że mój wybranek jednak wcale nie jest aż tak doskonały. Trudno mi było zaakceptować jakąkolwiek jego słabość.

Dzisiaj myślę, że w ogóle rywalizacja i porównywanie się z innymi są do bani. A rywalizacja i porównywanie się w związku wydają mi się szczególnie destrukcyjne. Oddalają od siebie te dwie osoby, które przecież chciałyby być ze sobą blisko.

2 komentarze:

  1. Fajnie napisane.
    Podejrzewam, że mam ten problem na co dzień, a raczej mój K. ma... Choć ja nie jestem specjalnie przebojową osobą, nie odnoszę spektakularnych sukcesów itp, to czuję czasami, że on ze mną rywalizuje tudzież, maskując chyba jakies kompleksy, stara się udowodnić mi, że jestem słabsza, głupsza itp
    Nie jest to fajne... :/

    OdpowiedzUsuń