Chciałabym do czegoś
się przyznać: nie umiem tabliczki mnożenia na pamięć. Nigdy nie
umiałam, choć chyba starałam się jej kiedyś nauczyć. Mimo to
zdałam maturę, skończyłam studia i pracuję.
Generalnie w
podstawówce nie byłam orłem matematycznym. W tamtych czasach po
ośmiu klasach szkoły podstawowej zdawało się do liceum. No i z
próbnego egzaminu dostałam dwóję, czyli najniższą możliwą
ocenę, i rodzice wysłali mnie na korepetycje.
Korepetytorką była
emerytowana nauczycielka matematyki. Bardzo mi imponowała tym, że
umiała pisać do góry nogami – siedziała naprzeciwko mnie, więc
to, co napisała, ja widziałam normalnie. Pani ta stwierdziła, że mam
wybitne zdolności matematyczne i powinnam iść do klasy
matematyczno-fizycznej. Ani ja ani chyba nikt z mojego otoczenia tak
do końca jej nie uwierzył. Z rozpędu zdałam do klasy
humanistycznej, bo zawsze byłam dobra z języków. Z egzamiu z
matematyki dostałam piątkę.
A później? Później
znowu nie rozumiałam tej nieszczęsnej matematyki i zbierałam
kiepskie oceny. Już w dorosłym życiu spotkałam pewnego
nauczyciela matematyki, który stwierdził, że nie jest w stanie nic
mi wytłumaczyć, bo nie pracuje w szkole specjalnej (nie był zbyt
miły, wiem).
Zastanawiam się
czasem, co sprawiło, że na korepetycjach matematyka okazała się
bajecznie prosta. Przypuszczam, że najważniejszy był fakt, iż
moja korepetytorka wszystko przekładała na wzory, które od razu
zapisywała (do góry nogami!). Być może nie przyswajam informacji
matematycznych słuchowo? Ludzie mają różne dziwne deficyty i
dysfunkcje.
W każdym razie,
ponieważ nie umiem tabliczki mnożenia, nie wymagam jej też od
mojej córki. Co więcej, w sekrecie poradziłam jej, by się tej
tabliczki wcale nie uczyła. Zamiast tego zdradziłam jej moje
sposoby na obliczenia. Np. X razy 9 to X razy 10 minus X. Czyli
9x7=10x7-7=63. Proste, prawda? Łatwiej sobie odjąć niż zakuć na
pamięć. Albo 4 razy X to 2 razy X razy 2. Wystarczy więc wiedzieć, że 2 razy 8 to
16 i dodać 16 plus 16, a już nam wyjdzie 32. Moja córka zaś sama
wymyśliła sposób, na który ja nie wpadłam: X razy 5 to X razy 10
podzielić na pół. Proste? Proste.
Wiem, wiem. Opanowana
pamięciowo tabliczka mnożenia usprawnia i przyśpiesza liczenie.
Więc jeśli ktoś ma dobrą pamięć słuchową (nie znam sposobu
wzrokowego uczenia się tabliczki mnożenia, choć może taki
istnieje?), to niech się uczy. Z drugiej strony, jak taki ktoś
będzie często coś liczył, to sama mu się ta tabliczka w końcu
utrwali. Mój sposób za to ćwiczy myślenie matematyczne, a
myślenie zawsze się przydaje, a już szczególnie przydaje się
osobom, które mają kłopoty z pamięcią.
Zdarzają się też
dzieci, u których i myślenie matematyczne, i pamięć ciężko
wyćwiczyć. Czy nie lepiej pozwolić im korzystać z tabliczki
mnożenia, zamiat liczyć (nomen omen) na cud?
Przedkładam myślenie
nad zakuwanie. Uważam, że pamięciowa nauka ma sens, gdy obcujemy z
wierszami czy piosenkami. Jako dziecko nauczyłam się Ballad i
Romansów Mickiewicza, ponieważ oczarowała mnie ich uroda. A czy w
tabliczce mnożenia jest coś ładnego? Chociaż być może istnieją
też osoby, które doceniają urodę liczb.
A ja zakułam kiedyś tabliczke mnożenia, oczywiście :)
OdpowiedzUsuńAle potem mi to zanikło i na dzień dzisiejszy też nie znam jej na pamięć. I żyję.
Z tą nieznajomością przeszłam końcówkę podstawówki i szkołę średnią na ocenach średnich z przewagą 4. Na studiach juz nie była potrzebna ;]
W ogóle ja chyba jestem umysłem (dosyć) ścisłym. Ale tabliczki mnożenia nie znam :P
Phi, phi ;)
Ha! Jest nas więcej :PP
UsuńTaaa... spróbujcie pomnożyć na kartce np. 769 x 867. Bez znajomości tabliczki mnożenia wydaje się to nieco karkołomnym zadaniem. Problem w tym w jaki sposób się jej nauczyć :)
OdpowiedzUsuńGorączka mi spadła, głowa przestała boleć, więc usiadłam do tego przykładu (tak się tłumaczę, żeby nie było, że liczyłam przez 3 dni :P). No i okazało się, że tabliczka mnożenia to najmniejszy problem. Ja naprawdę umiem sobie poradzić z mnożeniem bez znajomości tabliczki. Z Twojego przykładu:
OdpowiedzUsuń7x9=7x10-7=63
7x6=6x6+7=36+7=42
7x7=42 (co wiemy z powyższego :) +7=49
6x9=6x10-6=54
6x6=36 (to akurat umiem :P)
6x7 już było
8x9=8x10-8=72
8x6=36+12 (trochę upierdliwe faktycznie) = 48 (może też być 60-12)
8x7=48+8=56
Da się? Da się. Wiem, że przy pamięciowym wykuciu poszłoby szybciej. Ale jak ktoś ma dobrą pamięć, to i tak mu się utrwali przy częstym liczeniu, a jak ma kiepską - to chociaż ma sposób, by sobie poradzić bez wykutej tabliczki.
Problem polega na tym, że nie pamiętam, co się z tym dalej robi, by pomnożyć na papierze :DD Więc poproszę o korepetycje ;)
Po co sobie komplikujecie życie? Mnie mama nauczyła metody mnożenia na palcach, tak wiec tabliczki mnożenia się nie nauczyłam i nie umiem jej do dziś. W sumie nie wiem, po co miałabym ją umieć? Wystarczy, że umiem mnożyć, czy metoda ma znaczenie?
OdpowiedzUsuńŚciągi:
http://www.youtube.com/watch?v=-iyM5fCLMm0
http://www.youtube.com/watch?v=YL3PtlxYkZ4
Fajne :) Słyszałam o tej metodzie, ale nie umiałam jej. Niestety córa moja nie zakumała - próbowałam jej przed chwilą wytłumaczyć. Może jak będzie trochę starsza :)
OdpowiedzUsuńPo prostu musicie wpaść do nas w odwiedziny, nauczymy się w kwadrans :) wakacje się zbliżają... ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, muszę tę Wawę jakoś zaplanować na wakacje :)
OdpowiedzUsuń