sobota, 18 lutego 2012

Opowieść o usuniętej ciąży i o przyjaźni

Wszelkie podobieństwo do osób istniejących w rzeczywistości jest przypadkowe. Nie mogłoby być inaczej, ponieważ – jak wiadomo – w rzeczywistości naszego kraju nic podobnego się nie zdarza.

Pewnego razu była sobie samotna matka dwójki dzieci, ledwo wiążąca koniec z końcem. Spotykała się z jednym facetem, który trochę jej pomagał finansowo. Nie była to wielka miłość, ale dobrze się traktowali. On może i chciał czegoś więcej, ona nie. Wtedy poznała innego faceta, a ten bardzo jej się podobał. No i zaszła w ciążę. I nie wiedziała, z kim.

Opowiedziała o tym swojej koleżance, a ta poradziła jej takie tabletki, wiecie, na reumatyzm. Ona jednak stwierdziła, że bezpieczniej będzie wybrać się do ginekologa. Opowiedziała o sprawie obu facetom, obu powiedziała prawdę. Jeden dał pieniądze na zabieg, drugi odprowadził do gabinetu. Ginekolog poradził, żeby spróbowała z tabletkami, bo są bardzo dobre i nie zagrażają zdrowiu, a w razie czego ma się z nim skontaktować.

Wszystko dobrze się skończyło. Nie wiem, jak dalej potoczyły się losy tej kobiety, ale wiem, że była zadowolona z podjętej decyzji. Za to koleżanka, ta która poleciła tabletki, płakała w jej imieniu, patrząc na swojego dwumiesięcznego synka. Może to przez rozszalałe hormony, powiedziała.

Ta opowieść szczególnie mi się podoba. Cała się iskrzy! Jest kobieta, którą łatwo byłoby źle ocenić, jako nierozsądną, „puszczalską”, „nieszanującą się”. Jest druga, która mogłaby próbować ją „nawrócić na dobrą drogę”. Wszystko pięknie, tylko czym wtedy byłaby ciąża? Karą za nieujęte w akceptowane społecznie ramy życie seksualne? A może odkupieniem za grzech rozpusty? No a gdzie szacunek wobec ciężarnej kobiety? Znikł, nie ma go. Bo nie ma szacunku dla osoby tam, gdzie nie ma szacunku dla jej wyborów. Innymi słowy – gdzie jest przymus, szacunku brak.

Karanie ciążą? Karanie macierzyństwem? Nie zgadzam się na to. Ciąża, poród, karmienie piersią – to wszystko są dla mnie przejawy kobiecej boskości. Może dlatego jako dziecko ze znanych mi biblijnych postaci najbardziej lubiłam Matkę Boską. Kobietę-matkę można wielbić, nosić na rękach, podziwiać, szanować. Ale zmieniać w karę to, co w sprzyjających okolicznościach może należeć do najpiękniejszych życiowych doświadczeń?

Cieszę się, że w tej opowieści wygrały przyjaźń, otwartość, swoboda, tolerancja i rozsądek. Dobrze jest znać takie kobiety.

1 komentarz:

  1. Ciąża nie jest karą ani nagrodą. Jest konsekwencją pewnych działań, w opisanym przypadku świadomych i dobrowolnych. Wprowadzając fałszywą kategorię kary, łatwo odwrócić kota ogonem i zapomnieć o rym, kto naprawdę został ukarany - unicestwieniem.

    OdpowiedzUsuń