sobota, 11 lutego 2012

O dzieciach, które się AWANTURUJĄ

Kto widział i czuł, ten wie, o co chodzi.

Podobno dzieci, które nagle straciły najbliższych, początkowo przeżywają bunt. Płaczą, wrzeszczą, wściekają się, są nieznośne. Potem tracą nadzieję i stają się spokojniejsze. Apatyczne. Tak, dzieci w domach dziecka nie płaczą. Jeśli ponownie komuś zaufają, odzyskają nadzieję na bliskość, zaczną się do kogoś przywiązywać – bunt może na jakiś czas powrócić, zanim ustąpi miejsca spokojowi i poczuciu bezpieczeństwa.

Dlatego jeśli nasze dziecko krzyczy, płacze, robi kupę na podłogę na złość, mówi, że nas nienawidzi i że jesteśmy okropni, oznacza to, że cierpi. Ale też, że nie straciło jeszcze nadziei. Czegoś się z całej siły domaga, czegoś co – w jego przekonaniu – należy mu się, stanowi jego prawo. Czuje całym sobą, że po prostu powinno to mieć. Brak tego oznacza stratę poczucia bezpieczeństwa i napawa je przerażeniem. I nie chodzi mi tu o przedmioty, tylko o takie wartości, jak czyjaś obecność, bliskość, wsparcie, dobre słowo, szacunek, możliwość decydowania.

Wścieka się też dlatego, że jest silne. Jeśli to nasze dziecko, my jesteśmy tymi, którzy dali mu siłę, wiarę i miłość. Wykształciliśmy w nim przekonanie, że ma wpływ, że może coś zdziałać. Że zostanie przez nas zauważone i wysłuchane. Ufa nam i oczekuje naszej pomocy. Czuje, że ma moc sprawczą i że jest kochane.

Chce wrócić do równowagi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz