wtorek, 7 lutego 2012

O Macosze Królewny Śnieżki

Jak długo kobieta potrafi wyglądać o 10 lat młodziej od własnej córki, tak długo będzie całkowicie zadowolona.
Oskar Wilde

Jakiś czas temu zauważyłam, że czytając Królewnę Śnieżkę utożsamiam się ze Złą Królową. No cóż, Śnieżka miała 7 lat, gdy zaczarowane zwierciadło dostrzegło jej urodę. Zapewne miała kilkanaście, gdy znalazł ją książę. Z całą pewnością bliżej mi do Macochy.

Zła Macocha to oczywiście matka. Zresztą pojawia się ona dopiero w późniejszej wersji baśni braci Grimm, we wcześniejszych wersjach naturalna matka Śnieżki jest tą, która zazdrości dziewczynie urody.

A wszystko zaczęło się tak pięknie. Królowa szyła siedząc w oknie o ramach z czarnego hebanu, padał śnieg. Ukłuła się w palec i 3 krople krwi upadły na śnieg. Zachwycona Królowa pomyślała: "Chciałabym mieć dziecko białe jak śnieg, rumiane jak krew i o włosach czarnych jak heban". Według Anny Kohli, autorki książki pt. „Trzy kolory Bogini”, Liczba 3 to liczba Bogini. Biały, czerwony i czarny to Jej trzy kolory. Biały dla młodości, czerwony dla dojrzałości, czarny dla starości, śmierci i przemiany. Mamy więc młodą, piękną kobietę z radością oczekującą dziecka. Kobiecość w rozkwicie.

Czy Królowa mogła nie kochać swojej wymarzonej, białej jak śnieg, rumianej jak krew córeczki o włosach czarnych jak heban? Kochała ją do szaleństwa, jestem tego pewna. Przynajmniej do pewnego momentu.

Lustereczko, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie? Och, tak naprawdę nie potrzebowała nawet lustra. Wystarczyło popatrzeć na Śnieżkę! Puder ukryje pierwsze zmarszczki, ale co by się mogło równać z tą rumianą świeżością cery i oczami jak dwa błękity? A było to dopiero dziecko, którego uroda miała rozkwitać z czasem, karmiąc się usychającą i niknącą urodą matki. Śnieżka była lustrem. Odbijała wszystko to, co Królowa traciła.

Macocha postanowiła więc zatrzymać upływający nieubłaganie czas. Uniemożliwiając dojrzewanie Śnieżki, próbowała powstrzymać własne starzenie się. Oczywiście nie miała żadnych szans. Zleciła zabicie pasierbicy, jednak mężczyźni wzięli ją w obronę. Myśliwy puścił wolno, krasnoludki przygarnęły. Pozwoliły przeżyć.

A Śnieżka? Musiała uciekać z domu. Nie wyruszyła na wyprawę, z której mogłaby przywieźć skarby. Była sama, bezbronna. Piękna. Naiwna. Tak, musiała być naiwna, inaczej nie przyjęłaby przecież trzech prezentów, wbrew przestrogom Krasnoludków. Czym są te zatrute dary?

Grzebień służący do ujarzmienia rozwianych włosów. Włosy na wielu obszarach i w wielu okresach uważano za szczególnie podniecające. Symbolizują spontaniczność, swobodę i rozwiązłość (sic!) seksualną. Białogłowy zakrywały włosy, ortodoksyjne Żydówki wciąż golą głowy, muzułmanki noszą chusty. Janet Balaskas w książce pt. „Poród aktywny” opisuje, jak rodzącym rozplatywano warkocze wierząc, że ułatwi to urodzenie dziecka. Rozpuszczone włosy oznaczają otwarcie się na szeroko rozumianą seksualność. Grzebień natomiast symbolizuje kontrolę, nadanie ram. Gorset ma podobną wymowę, lecz jeszcze silniejszą. Utrudnia oddychanie, jego zaciskanie sprawia ból. Gorset zmniejsza spontaniczność, zamyka.

Lecz dopiero ostatni, trzeci prezent unieruchomił, uśpił, zamroził Śnieżkę. Jabłko. Jabłko może oznaczać matczyną pierś, a więc i miłość. Jest to również symbol pożądania (tak jak biblijne jabłko z drzewa dobrego i złego). Jednak owoc ten jest zatruty. Zatruta jest miłość macierzyńska, zatruta jest gotowość na miłość erotyczną. Królowa sama też odgryza kawałek jabłka, aby zdobyć zaufanie Śnieżki. Prawdopodobnie została otruta jako dziewczynka i nie czuje, nie zauważa już trucizny, być może dla niej ten gorzki smak stał się czymś naturalnym.

Dlaczego Śnieżka pozwoliła się trzy razy oszukać? Delia Sherman w "Królewna Śnieżka do księcia" pisze: „Oczywiście że przyjęłam od niej zatrute prezenty. Chciałam czuć jej ręce czeszące moje włosy, chciałam, by zasznurowała mi gorset, chciałam wziąć jabłko z jej rąk, uśmiech z jej ust, tak samo jak w czasach, gdy byłam dzieckiem”. I dalej: „Obudziłeś mnie, a raczej twoje konie to zrobiły potykając się, gdy niosły mnie w dół ścieżką, wytrząsając w ten sposób zatrute jabłko z mojego gardła. A teraz mówisz, że mnie kochasz i ożenisz się ze mną dla mojej urody. Dla mojej przeklętej urody. Chcesz wiedzieć, czemu ją przeklinam? Powinna należeć do mojej matki - należała, dopóki jej nie odebrałam piękna" (z bloga Terri Windling pt. „Writing Desk”, tłumaczenie moje).

Ta przeklęta uroda! Ta niezbędna uroda. Co ma Śnieżka poza młodością i pięknem, jak mogłaby przetrwać bez tych atutów? Tylko one zapewniają jej miłość i ochronę, tylko one dają władzę nad mężczyznami. W świecie Śnieżki i Macochy są to najważniejsze dla kobiety wartości.

Bajka ta jest przede wszystkim opowieścią o relacji między matką i córką. Jednak nie byłoby jej bez mężczyzn. Są idealizowani i są konieczni. To od nich zależy, która kobieta przetrwa – młoda i piękna, czy starzejąca się, o usychającej urodzie.

Czytana z perspektywy Królowej, jest to bajka bez happy endu. Królowa na weselu Śnieżki tańczy w rozgrzanych pantofelkach, aż umiera. Pantofelki... Jest jeden, idealny pantofelek z innej opowieści. Pasuje tylko na Kopciuszka. Jej siostry przycinały sobie palce lub piętę, aby wcisnąć w niego stopę. Tak samo współczesne kobiety intensywnie się odchudzają, przeczyszczają, forsownie ćwiczą, odsysają tłuszcz – żeby pasować! Ale stara Królowa nie ma już żadnych szans. Po prostu nie pasuje, z definicji, z racji wieku. Nie pasuje do tej bajki.

W innej wersji Królewny Śnieżki Macocha nie umiera, lecz staje się potwornie brzydka, ucieka do lasu i wszelki słuch po niej ginie. Mam nadzieję, że żyje tam nadal jako Baba Jaga, mądra wiedźma znająca się na kobiecym losie i kobiecych problemach. Leczy ziołami i zaklęciami, asystuje przy porodach, pomaga pozbywać się niechcianych ciąż, przeprowadza umierających na drugą stronę.

Książę ostatecznie wybawia Królewnę od toksycznej matki. Ale jakie będzie miała z nim Śnieżka życie, skoro brakuje jej matczynego wsparcia? Wsparcia realnej matki i tej, której obraz mogłaby nosić w sobie. Która szeptałaby w jej głowie: kocham cię, jesteś piękna, jesteś kobietą, jestem z ciebie dumna, jesteś godna miłości.

Wierzę, że Śnieżka może matkę w sobie odnaleźć. Bo przecież Królowa cieszyła się, gdy zobaczyła 3 krople krwi na śniegu. Czekała na nią, kochała ją. Śnieżka może jeszcze zmienić swoją bajkę, zanim sama stanie się Macochą i pozbawi własną córkę matczynej miłości.

3 komentarze:

  1. Kolega z ławy szkolnej miał podobny problem. Jego życie intymne i uczczuciowe zostało zagarniete przez macoche, nie mógł się nie zgodzić, miał 12 lat. Potem okazało się ze nad jego macocha władze ma jego babcia... Zawsze jest przyczyna i skutek. Z tego obłędnego koła są trzy wyjścia: zabić siebie, zabić matkę, uciec. Kolega uciekł ale zanim to zrobił macocha zmarła i chwile pózniej babcia. Jak się czuje teraz? Kogo to obchodzi? Jego dzieci? O ile je będzie miał. Zabierz dzieci do winnicy i pozwól im się zgubić w gąszczu winorośli. Zmartwienia dzieci bedą A nie odwrotnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zmartwienia dzieci bedą Twoimi a nie odwrotnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle że ja lubię te wszystkie opowieści o moich przodkach i uważam, że to wielkie bogactwo. To przecież nie są tylko same zmartwienia. W bajce są te 3 krople na śniegu, w hebanowym obramowaniu. Jest do czego wracać, można szukać tego, co da siłę na przyszłość.

      Usuń