czwartek, 9 lutego 2012

Czy karmienie piersią jest ładne?

Autorka - Iza Weber
Na forach dotyczących macierzyństwa roi się od krwawych dyskusji na temat publicznego karmienia piersią. Można poczytać o obrzydliwym wywalaniu wymion przy stole, w trakcie normalnego, ludzkiego, dorosłego obiadu. Albo – o zgrozo! - w sklepie lub poczekalni.

Ja mam różnie. Czasem podoba mi się obrazek matki karmiącej, a czasem nie. Szczególnie lubię widok małych niemowląt przy piersi, bywają one cudownie zatopione w doświadczaniu ciepła, spokoju, błogości. Ale dużo zależy też od tego, jak odbieram mamę. Jeśli jest to moja koleżanka, którą lubię i akceptuję i która podoba mi się z wyglądu (a moje koleżanki generalnie mi się podobają) przeważnie lubię też, jak karmi piersią. Widok obcej baby bywa dla mnie niemiły.

Ale właściwie – co z tego? Nigdy nie pozwoliłam sobie na negatywny komentarz. Dziecko chce się napić mleka, matka chce je nakarmić – ich prawo. Sama często z tego prawa korzystałam. Osobiste gusta nie mają tu nic do rzeczy. Chodzi zupełnie o coś innego – o to, do kogo należy przestrzeń publiczna. Czy jest w niej miejsce dla matek i dzieci?

Widziałam kiedyś rysunek przedstawiający plakat z rozebraną do połowy pięknością, a obok plakatu – karmiącą matkę, na której widok przechodnie mówią: „to okropne!”.

Co jest takiego strasznego w karmieniu piersią? Czemu matki z małymi dziećmi są tak często z publicznej przestrzeni wypychane?

Gdzieś czytałam, że tradycyjną funkcją kobiet jest przetwarzanie brudnego na czyste, bałaganu na porządek, i że ten proces przetwarzania powinien odbywać się w sferze prywatnej, czyli we własnych czterech ścianach. Dopiero czyste i porządne można wystawić na widok publiczny. Czyli wyszorowane, ubrane w wyprasowane ubranka, dobrze wychowane dzieci. Oczywiście stan ten jest możliwy do utrzymania tylko przez chwilę. Małe dzieci, jak wiadomo, brudzą się, bekają, ziewają pokazując migdałki, śmieją nie w pełni uzębioną buźką i upuszczają strużkę śliny wprost w maminy dekolt. Więc kobiety większość czasu powinny spędzać w przestrzeni prywatnej. Tylko że to jest właśnie dyskryminacja, bo i one, i dzieci są członkami społeczeństwa.

Gdy myślę o zarzutach dotyczących braku estetyki karmienia piersią, przypominają mi się niesamowite zdjęcia amazońskich Indian z książki Janusza Kaszy pt. „Duchy dżungli”. Tamtejsze dojrzałe kobiety nie mają ani płaskich brzuchów, ani sterczących piersi. I nie sprawiają wrażenia, jakby poświęcały temu cień uwagi. W naszej kulturze powszechny jest brak akceptacji dla prawdziwego, normalnego ciała. Ale ludzie dowolnej płci ubrani tylko w kostiumy kąpielowe i przechadzający się po plaży, nie budzą takiego oburzenia, jak karmiące matki. Więc nie wygląd jest najważniejszy.

Najważniejszy jest seks. Kobiece piersi jako obiekt męskiego pożądania są akceptowane. Może dlatego plakaty świecące golizną wywołują o wiele mniej kąśliwych komentarzy niż karmiące matki. Jeśli już kobieta musi używać swojego ciała w innym celu niż zadowalanie mężczyzny, jeśli chce nim obdarowywać... dziecko, niech przynajmniej się tym nie afiszuje. Niech zniknie z przestrzeni publicznej.

Karmienie piersią nie jest seksualne w tym samym znaczeniu, co akt seksualny. I to jest w porządku, tak ma być. A w powszechnym przekonaniu kobiece ciało albo jest apetycznie erotyczne, albo brzydkie, nie na miejscu, nieodpowiednie, szokujące, obrzydliwe. Jean Liedloff w książce pt. „W głębi kontinuum” pisze, że ludzie w naszej kulturze często mylą potrzeby stricte seksualne z potrzebą czułości i fizycznego kontaktu. Coś w tym jest. Zamiast się przytulić i cieszyć bliskością, uprawiamy seks. Zamiast uznać za naturalne zaspokajanie dziecięcych potrzeb przez matki, oburzamy się.

A przecież wystarczy popatrzeć w niebo. Droga Mleczna była tam od zawsze. Na widoku publicznym! Zacytuję Annę Kohli („Trzy kolory Bogini”): „Pełnia księżyca wiązała się w starożytnych wierzeniach z mleczną, karmiącą piersią. Mleko wyciekające z księżyca to Mleczna Droga. Również nazwa Malty wiąże się z mlekiem: Ma Lata”. I inny fragment tej książki: „Jej imię (Boann – irlandzka bogini) oznacza białą jałówkę lub – w dokładniejszym tłumaczeniu – tę, która ma białe krowy (…) Była dawczynią mleka, podobnie jak etruska Lat, arabska Al-Lat, greckie i słowiańskie Łada, Latona, Leda i Lato”.

Pełnia księżyca, Droga Mleczna, lato, imiona bogiń. Jakie to... ładne. Dojrzałe, dostatnie, obfite. Cielesne i uduchowione zarazem. Karmienie piersią jest wyrazem dzikości kobiety, połączenia z naturą, a jednocześnie też boskości – jej ciało tworzy pokarm, którym może dziecko obdarzyć.

Tak, kobiety karmią piersią od prawieków. Dziwny jest fakt, że tylu ludziom ich widok przeszkadza.

Ps. Nie chciałam napisać, że wszystkich oburza obrazek karmiącej matki. Sama spotkałam się z wieloma sympatycznymi reakcjami. Oby było ich jak najwięcej!

36 komentarzy:

  1. Ja chyba w ogóle nie lubię w przestrzeni publicznej obnażonych piersi. Jakby ktoś w moim towarzystwie uprawiał seks, to też by mi to przeszkadzało, mam prawo nie być włączana w cudzą intymność, a za intymne uważam karmienie piersią. Jasne, że czasem trzeba, wyższa konieczność. Ale uważam za niekulturalne nieliczenie się z tym, że w pobliżu są inne osoby. Można to zrobić dyskretnie, przesłaniając pierś, mało kto wtedy będzie zniesmaczony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Równie dobrze można powiedzieć, że niekulturalne jest nieliczenie się z tym, że w pobliżu jest matka karmiąca dziecko. To zależy od przyjętej perspektywy.
      "Jakby ktoś w moim towarzystwie uprawiał seks, to też by mi to przeszkadzało".
      Mi też. Ale oczekiwanie, że nikt nie będzie w miejscu publicznym uprawiał seksu, nie wiąże się z wyłączaniem nikogo z przestrzeni publicznej.

      Usuń
  2. Z pierwszą częścią się nie zgodzę - bardzo mi się kojarzy z dość popularnym dziś "matka z dzieckiem-centryzmem". To oczekiwanie, że skoro masz dziecko, to wszyscy Ci muszą ustąpić i sprawy tych wszystkich są mniej ważne, niż Twoje dziecko. (Nie mówię, że Ty tak robisz :) Tylko jest to powszechne i dużo ludzi dość bezrefleksyjnie się na to godzi, służę przykładami na życzenie). Jeśli oczywiście ja jedna zabłąkam się w towarzystwo społeczności matek karmiących, to nie mam nic do gadania. Ale jeśli w przestrzeni publicznej jest jedna matka karmiąca i grono osób, które nie karmią, to raczej ona się powinna liczyć z nimi. I tu przechodzimy do drugiej części Twojej wypowiedzi, z którą zgadzam się połowicznie. Nikt nikogo nie chce wyłączać, wyższa konieczność - ja to rozumiem. Choćby dlatego nie roztrzaskałam jeszcze główek kilku ryczących niemowląt, choć jechałam tramwajem z migreną - są rzeczy, na które nie ma rady, jak się niemowlę w tramwaju drze i nie sposób go uspokoić, to po prostu trzeba to wytrzymać. Podobnie jak trzeba je nakarmić, gdy zaczyna się drzeć akurat o to. Ale można to zrobić dyskretnie i z poszanowaniem osób znajdujących się dookoła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli sugerujesz, Jolu, ze karmienie dziecka piersią publicznie jest wyrazem braku poszanowania osób znajdujących się dookoła?
    No to bardzo mi taki sposób stawiania sprawy nie odpowiada:)

    No i jak tu się plasuje w takim układzie szacunek dla małego człowieka, cierpiącego z powodu głodu?
    Uznanie jego potrzeb?
    Czy mam przedłożyć jakieś tam, dla mnie zresztą niezrozumiałe uprzedzenia i niechęci, nieprzyzwyczajonych (nie z mojej przecież winy) do widoku karmiącej matki obcych ludzi, nad podstawową potrzebę jedzenia mojego potomka?
    Żeby zadowolić jakichś nieistotnych dla mnie ludzi, których nigdy więcej na 99.9% nie spotkam, mam płaczącego syna ciągnąć gdzieś po kątach, szukać odludnego miejsca, może w śmierdzącej chemikaliami (oby tylko) toalecie, albo zimnej ławce?? NEVER:) Powiem Ci więcej. Im więcej matek będzie karmić publicznie, tym szybciej ludzie się do tego w końcu przyzwyczają. Działanie takie ma więc walor edukacyjny, ba MISYJNY:) Zmienia rzeczywistość, społeczne postrzeganie karmienia piersią. Same plusy:) Jakoś trzeba tylko ignorować spojrzenia i poburkiwania niegrzecznych ludzi, które zdarzają się chyba zresztą rzadko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się po prostu staram nie patrzeć.
    Jasne, można to przedstawić w taki sposób. Brudne toalety i ciemne korytarze kontra święte prawa maleńkiej, słodkiej, blablabla, istotki.
    A można też inaczej. Tzn. jeśli np. w lokalu jest specjalnie wydzielony teren do karmienia (co się zdarza rzadko, wiem), korzystać. Jeśli nie ma i jeśli łazienka tak przeraża - wychodząc z bachorkiem sprawić sobie ciuch specjalnie przystosowany do karmienia, taki, żeby nie każdy musiał podziwiać dumną, ssaną przez innego człowieka, pierś matki. Takie ciuchy są. Ogólnodostępne. W normalnych cenach. Skonstruowane tak, że bachorzątko się nie udusi. I nie będzie mu źle ani straszno. Wilk będzie syty, owca cała. Nie ma potrzeby rzucać się z obnażoną piersią na słońce, serio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale czekaj. Topless na plaży też byś ścierą osłaniała??:) Goła pierś na plaży, na pokazie mody jest Ok, a przy karmieniu już fuj?? O co tu chodzi?

      Usuń
    2. Osobiście topless na plaży mi nie przeszkadza, ale zdaję sobie sprawę, że komuś może. Dlatego nie rozbieram się do toplessu na plaży. Są w końcu wydzielone kawałki plaży do paradowania nago, to chyba niezłe rozwiązanie.

      Usuń
    3. No, zalezy gdzie. Sa kraje, gdzie gołe biusty w rożnym wieku;)są na całej plaży i nikt się nie frustruje. Szczerze mówiąc, ja akurat wolę mamę obnażająca piersi do karmienia, niż opalania, no ale...

      Usuń
    4. A ja akurat wolę seksowną laskę obnażającą piersi do słońca niż mamę do karmienia. Myślę, że żadna z nas nie ma lepszych ani gorszych zapatrywań estetycznych, każdy lubi to co lubi, ten wątek spokojnie można sobie odpuścić.

      Usuń
  5. Ps. Przepraszam za stosowaną nomenklaturę, ale zakochałam się ostatnio w piśmie "Bachor", to taki mój punkt widzenia dziecięcego świata :o)

    OdpowiedzUsuń
  6. PS. Ja też mogę powiedzieć, że pragnę zaspokoić potrzebę kochanej przeze mnie istoty, np. mojego faceta, że obcy ludzie nic mnie nie obchodzą i zrobić mu laskę na środku restauracji. Jasne, przykład dużo bardziej drastyczniejszy od karmienia piersią, ale pamiętaj o nim, mówiąc o potrzebach maleństwa i obojętności na wszystkich wokół, bo taką retorykę łatwo przeformułować :). Zwłaszcza że...identyczne, słowo w słowo, zdanie, słyszałam z ust mojej siostry, pewnie czytałyście tę samą książkę/artykuł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziecko z czym i z kim Ty dyskutujesz? NIedojrzałą jesteś jak gówniara, którą strzeliłąbym w pysk-przepraszam za nomenklaturę i nazewnictwo:)
      Nie wypowiadaj się kochana o sprawach o któych nie masz bladego pojęcia, a dotyczących macierzyństwa, karmienia etc. Wchodź sobie na blogi o robieniu lasek itd, bo jak widac na tym znasz się dość dobrze.
      Twoje i Tobie podobnych panienek, zdanie w wyżej wymienionym temacie naprawdę nikogo nie obchodzi. I tak jak Ty ma w dupie płacące w tramwaju dziecko, tak ja mam w dupie Twoja migrenę, czy coś tam, zdajesz sobie z tego sprawę?

      Usuń
    2. Publiczne uprawianie seksu może powodować sankcję karna:)
      Jak dotąd, wzywania policji do karmiącej matki jeszcze nikt nie wymyślił, choć o ochronie w sklepach i wypraszaniu już czytałam kilka razy.
      I o bojkotach takich miejsc tez, zresztą.

      Usuń
  7. Asja - wiem, jakie jest prawo. Dzięki niemu przed ludźmi, którzy próbują mnie włączyć w swoje życie seksualne, mogę się jakoś bronić. Z karmieniem problem jest bardziej złożony (kwestia wyższej konieczności, o której już pisałam), oczywiście, wypraszanie z restauracji jest dość oburzające, natomiast jestem sobie w stanie wyobrazić, że jakaś dumna mama faktycznie przekroczyła pewne granice. Jak wspominałam wyżej - wszystko to kwestia kultury osobistej. Jeśli ktoś będzie się starał karmić tak, żeby mi się z tym nie narzucić, to w porządku. Jeśli ktoś natomiast uważa, że ON MA KURWA PRAWO i rozbierze się do połowy tuż nad moim talerzem z potrawką z bakłażana, to dam mu do zrozumienia, że coś mi tu nie odpowiada.
    Wg mnie kwestia rozbija się o zasadnicze pytanie - czy karmienie jest czynnością intymną? Wg mnie tak, podobnie jak intensywna czułość między ludźmi, seks, defekacja (przepraszam, ale owszem, też). Ja się staram nie włączać obcych czy po prostu nie chcących tego ludzi w moją intymność (także ze względu na samą siebie, ale nie każdy ma takie granice jak ja) i tego samego oczekuję. Owa wyższa konieczność (głodny, drący się bachor) bywa usprawiedliwieniem, ale chyba nie absolutnym przyzwoleniem na wszystko. Nie mówię, że matka ma się wstydzić i chować, ale robić to dyskretnie. Tak, żebym nie musiała oglądać jej sutków, no. Bo to naprawdę nie jest przyjemne.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ten sutek? Obleśny?
    http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Maria_lactans.jpg

    A ten?
    http://www.maerkischeallgemeine.de/cms/beitrag/11831416/1280932/Zurueckgekehrt-Zehn-Gemaelde-in-der-Bildergalerie-Sanssouci-in.html?bildergalerie=J
    :))
    Mnie się podoba widok karmiącej matki. Słodki jest.
    Może osoby, które mają z tym kłopot, powinny jakoś się ogarnąć, zamiast zajmować innych swoimi uprzedzeniami/fobiami/kompleksami/zahamowaniami? >8-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak, wiem, sztuka, wiedziałam, że ten argument w końcu padnie.
    I argument moich kompleksów/zahamowań/itd. Tylko zastanawia mnie jedno - dlaczego to, że Tobie się podoba, jest normalne, zdrowe i OK, a to, że mnie się nie podoba, to są kompleksy i zahamowania? Czemu taki opór przed znalezieniem złotego środka, gdzie ja się będę czuła komfortowo i Ty też? Czemu to ja koniecznie muszę zmieniać siebie, a Ty sobie możesz pozostać, jaka jesteś?
    Widok karmiącej matki jest dla mnie słodki, niczym gołąb na parapecie mojego okna. Tzn. wiem, że są ludzie, których to zachwyca, ale ja osobiście dostaję mdłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piersi zostały stworzone przez matkę naturę do karmienia. Karmienie piersią to czysta natura.
      Jeżeli uważasz, że coś jest dziwnego, nienormalnego, wstydliwego i obrażającego uczucia w tej czynności, nio to rzeczywiście - nie uważam takiego sposobu myślenia za zdrowy.

      A co do konieczności dostosowania się pojedynczej matki do tłumu. Właśnie na tym polegają zasady , które z trudem próbuje cywilizowane społeczeństwo wdrażać - uczymy się respektować prawa wszystkich, na zasadzie innej, niż ta, że kto silniejszy, liczniejszy, ten ma rację.
      Moje dziecko ma prawo jeść w cywilizowanych warunkach, ja mam prawo karmic publicznie, a ty przecież nie musisz na to patrzeć.
      W mieście pełno, kurka, śmierdzących petami palaczy, dmuchających ci w nos na chodniku, pijaczków ryczących piosenki pod sklepem albo wymiotujących, narkomanów i bezdomnych śpiących na ławkach i tramwajach itd - na takim tle karmiąca matka to naprawdę - horror, prawda?

      Usuń
  10. No i nie odpowiedziałaś mi - kamienie piersią jest intymne czy nie? Bo określenia typu "słodkie", "obrzydliwe" możemy odłożyć na bok, są rzecz jasna bardzo subiektywne. No więc jest intymne czy nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim samym stopniu, jak wydmuchiwanie nosa. Lepiej może by było robic to w mieszkaniu, ale nie zawsze sie da;P

      Usuń
    2. Ale nie smarkniesz sobie w palce i nie rzucisz mi pod nogi, prawda? Więc karm tak samo, jak smarkasz - możliwie dyskretnie.

      Usuń
    3. Przykro mi, ale mam zamiar nadal karmić niedyskretnie:)
      Twoje argumenty mnie zupełnie nie przekonują.
      Nikt Ci mlekiem pod nogi nie tryska, ani nie każe patrzeć w stronę tych odrażających piersi z dzieckiem do nich przyssanym:)

      Usuń
    4. No jeśli ostatecznym argumentem jest "Twoje argumenty mnie nie przekonują", to najwyraźniej zabrakło Ci argumentów :). Na odrażające piersi z dzieckiem do nich przyssanym owszem, nie muszę patrzeć, ale Twoja dyskrecja jest tutaj warunkiem sine qua non, jeśli Ty nie będziesz dyskretna, to ja mogę już co najwyżej zamknąć oczy. Jeśli nie masz zamiaru, to nie masz zamiaru. Ja w podzięce będę przeklinać przy Twoim bejbiku. Będziemy kwita.

      Usuń
    5. No cóż, jeżeli bluzganie i karmienie piersią są dla Ciebie ekwiwalentne, co zrobić...;) Tak w ogóle, używanie przekleństw publicznie również podlega sankcji karnej, czyli mogę wezwać do Ciebie policję:) Ach, jak mądre jest prawo polskie;P

      Usuń
    6. Ach - nie musisz zamykać oczu, po prostu się odwróć, patrz na coś innego. Czy to takie skomplikowane?? Po to mamy szyję, żeby poruszać głową. Patrzenie na karmiącą matkę nie jest obowiązkowe. Zapachów niemiłych nie emituje, ani dźwięków, od których trzeba by się z większym trudem izolować. w czym kłopot?

      Usuń
    7. No to wyciągnę gazetkę porno przy Twoim dziecku, wszystko jedno. Znajdę sposób zgodny z prawem, żeby Ci dokuczyć. Zacznę opowiadać o ekscesach erotycznych, to wolno. W każdym razie - jeśli chcemy sobie nawzajem uprzykrzać życie, to jest na to milion sposobów.
      Widzisz, to dla Ciebie karmienie piersią jest fajne, a przeklinanie jest niefajne. To bardzo arbitralne. Oczywiście, może Ci się w głowie nie mieścić, że dla kogoś jest dokładnie na odwrót, ale to będzie tylko świadczyło o ograniczonej pojemności głowy, czego broń Boże Ci nie zarzucam, wierząc, że jak chwilę pomyślisz, to będziesz sobie w stanie wyobrazić, że nie jesteś panią i rozdawcą norm estetycznych i że są ludzie, którzy widzą świat dokładnie odwrotnie, niż Ty. A pomiędzy tymi dwoma biegunami szereg innych, pośrednich postaw. To chyba nie takie trudne. Podsumowując - bluzganie i karmienie piersią nie są dla mnie ekwiwalentne, ale ekwiwalentnie mogą komuś zepsuć dobry nastrój. Karmiąca matka może mieć w nosie mój dobry nastrój, a ja mogę mieć w nosie dobry nastrój jej i jej dziecka. Albo możemy wzajemnie nie mieć w nosie własnych dobrych nastrojów, ale zasada wzajemności jest tutaj niezbędna i zarówno ja, jak i matka z dzieckiem, występujemy tutaj na równych prawach. Już rozumiesz?
      W czym kłopot? Ja Ci teraz mam dawać wykład na temat budowy oka, percepcji i drodze docierania bodźców? Wolałabym nie.

      Usuń
    8. Jolu, a czy gdyby Cię raziły np. blond włosy, to dawałabyś sobie prawo do tego, by wymagać od blondynek, aby w Twojej obecności zasłaniały sobie włosy? To nie jest tak, że wszystko jest relatywne i że normy wiszą w powietrzu. Kobiecy pokarm jest najzdrowszym pokarmem, jaki dziecko może dostać, a dla wielu kobiet taki sposób karmienia jest najwygodniejszy - to naprawdę jest ważne. To nie jest niczyja fanaberia.

      Usuń
    9. Jolu. Normy społeczne jakieś tam w danej kulturze istnieją, i o ile publiczne demonstrowanie pornografii, używanie wulgaryzmów, czy inne tzw. nieobyczajne albo naruszające normy, czy powodujące cierpienie innych działania można eliminować przy użyciu powołanych do tego stosownych organów, o tyle na szczęście do tej kategorii nikt jeszcze nie zaliczył karmienia piersią. Wobec tego to nie karmiąca matka ma prosić o łaskawe pozwolenie otoczenia na nakarmienie dziecka.
      Jeżeli już nic innego do Ciebie nie przemawia, to może to, że także w Twoim interesie jest, żeby dzieci było jak najwięcej, były zdrowe i niesfrustrowane. Dzięki nim Twoje emerytura może będzie wyższa, a ew. córka lub syn będą mieli większą szansę na spotkanie w życiu miłego, ciepłego człowieka;) Warto więc stwarzać matkom, które i bez tego mają milion kłopotów, możliwie sprzyjające warunki w publicznej przestrzeni, a nie ganiać je jak świnię, za przeproszeniem, z dziećmi, wózkami, torbami itd po kątach.
      Dziecko płacze = trzeba je nakarmić i koniec. Oczywiście nie muszę w tym celu zrywać górnej połowy odzieży, narażając Cie na nieodwracalne skutki w psychice;P Zupełnie wystarczy odsłonięcie kawałka ciała, które zresztą prawie całkiem zakrywa dziecko twarzą. No, chyba, że dla Ciebie jest problemem w po prostu to, że jakieś dziecko pije z piersi w ewentualnym zasięgu twojego wzroku, niezależnie od tego, czy coś pierś widać, czy nie;)

      Usuń
    10. Wydaje mi się, drogie dziewczyny, że to jednak jest stopniowalne. Przykład z blond włosami do sytuacji karmienia niemowlęcia piersią, raczej nieprzykładalny. Jeśli miałabym z czymś zestawiać, to np. z całowaniem się w miejscach publicznych. Oczywiście, nigdzie nie postulowałam, aby zakazać matkom karmienia piersią. Od początku piszę - to jest kwestia dobrego bądź złego smaku. I przykro mi, ale podtrzymuję - osoba nielicząca się ze mną w trakcie tej czynności zachowuje się chamsko, egoistycznie i niekulturalnie.
      Asja - pisemka porno nie są zakazane. Ta oręż mi pozostaje.

      Usuń
    11. >Asja - pisemka porno nie są zakazane. Ta oręż mi pozostaje.

      Nie no, pewnie - dzięki za taki delikatny ten oręż, przynajmniej. Przecież mogłaś zabić;)

      Usuń
    12. Wiesz, to w ogóle śliczne - pisać o matce, piersią karmiącej dziecko, ze zachowuje się "chamsko, egoistycznie i niekulturalnie".;))
      U mnie sformułowania: "cham" lub "egoista" jakoś inne nieco zakładki w głowie otwierają, np ale - jedni lubią to od przodu, inni z drugiej strony, a trzeci, jak im skarpetki śmierdzą, jak mówi staropolskie przysłowie;)

      Usuń
  11. "Jeśli oczywiście ja jedna zabłąkam się w towarzystwo społeczności matek karmiących, to nie mam nic do gadania. Ale jeśli w przestrzeni publicznej jest jedna matka karmiąca i grono osób, które nie karmią, to raczej ona się powinna liczyć z nimi."

    W typowej przestrzeni publicznej karmiąca matka należy do mniejszości, po pierwsze dlatego, że rodzimy niewiele dzieci, po drugie dlatego, że nie karmimy ich przez całe życie. To nie jest argument, mniejszość czy większość, dziecko ma prawo zaspokoić głód, matka ma prawo nakarmić je w najzdrowszy i najwygodniejszy sposób, czyli piersią.

    "Nikt nikogo nie chce wyłączać, wyższa konieczność - ja to rozumiem."

    Otóż to. Właśnie dlatego napisałam, że mi się też nie zawsze podoba widok karmiącej piersi. Ale jeśli mi się akurat nie podoba, to uznaję, że to mój problem i siedzę cicho.

    "PS. Ja też mogę powiedzieć, że pragnę zaspokoić potrzebę kochanej przeze mnie istoty, np. mojego faceta, że obcy ludzie nic mnie nie obchodzą i zrobić mu laskę na środku restauracji."

    No właśnie o to mi chodzi! Że seks i karmienie piersią to nie to samo! O tym przede wszystkim jest wpis na blogu! TO NIE TO SAMO :) A że się kojarzy? No cóż, Jasiowi z kawału biała chusteczka też się kojarzyła.

    "Jeśli ktoś natomiast uważa, że ON MA KURWA PRAWO i rozbierze się do połowy tuż nad moim talerzem z potrawką z bakłażana, to dam mu do zrozumienia, że coś mi tu nie odpowiada."

    Tak, ja tak właśnie uważam, to znaczy uważałam, bo już nie karmię, ale uważają, że każda karmiąca matka ma prawo. Pewnie że lepiej zrobić to w miarę możliwości dyskretnie, ale nie zawsze się da ukryć ten sutek, którego tak bardzo nie chcesz oglądać, nie zawsze też to akurat jest najważniejsze, najpierw trzeba pomyśleć o swoim dziecku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja cały czas to próbuję powiedzieć. Że rozumiem wyższą konieczność. Ale jestem bardzo przeciwko ustawiania się na skrajnej pozycji, że "ja karmię i ch.. mnie obchodzi, jak Ty się z tym czujesz". Jak się inaczej nie da, to się nie da, no trudno, nie zamorduję Cię, choć na zachwyt nie licz. Ale jak się da, no to na miłość boską.
      No dla mnie jednak karmienie jakieś 100 razy bardziej intymne, niż dmuchanie nosa. Denerwuje mnie nieco ta arbitralność pt. "to my ustalamy normę, a Ty się albo z tym zgódź, albo jesteś nienormalna i masz kompleksy". Tłumaczenie, że coś jest naturalne, to żadne tłumaczenie, jak chcecie być takie naturalne, to wrzućcie telefony komórkowe itd. Co nie oznacza, że dyskwalifikuję karmienie piersią, wołam tylko o to, żeby kulturę nie traktować jak złą siostrę natury, zwłaszcza, że odróżnienie, co jest jeszcze naturalne, a co już kulturowe, jest awykonalne.
      I zupełnie nie zrównuję karmienia z seksem. Do puli czynności intymnych wrzuciłam też defekację. Wspólnym mianownikiem nie jest tutaj seks, tylko intymność. Jakie by nam się te czynności nie wydały - brzydkie, ładne, wstrętne, cudowne. Są - ja tak uważam - intymne.
      Ty najpierw pomyślisz o dziecku, ok. Tylko licz się wtedy, że ja wobec tego najpierw pomyślę o sobie. I wyciągnę pisemko pornograficzne, zacznę przeklinać, zapalę fajkę. Co wtedy usłyszę? Że jak tak mogę przy dziecku? No, na szczęście ja nie muszę myśleć najpierw o nim.
      Chyba, że umówimy się tak, że ja się będę liczyć z tym, że jest z nami dziecko, a Ty z tym, że jestem z nami ja. I wdrożymy w życie zasadę wzajemnego szacunku i postaramy się sprawić, aby obecnym osobom było możliwie jak najmniej dyskomfortowo.

      Usuń
    2. "I zupełnie nie zrównuję karmienia z seksem. Do puli czynności intymnych wrzuciłam też defekację. Wspólnym mianownikiem nie jest tutaj seks, tylko intymność. Jakie by nam się te czynności nie wydały - brzydkie, ładne, wstrętne, cudowne. Są - ja tak uważam - intymne."

      Każda z tych czynności jest intymna w zupełnie inny sposób. Defekacja to jest zdecydowanie intymność w samotności, w dodatku u zdrowego człowieka zajmuje mało czasu w ciągu doby. Seks - upraszczając jest to intymność we dwoje, generalnie nieakceptowana w przestrzeni publicznej, ale też na tyle zajmująca, że brak publiki nikomu raczej nie przeszkadza. A karmienie piersią nie jest aż tak fascynujące dla dorosłej kobiety, żeby się non stop wpatrywać w dziecko, nie jest też aż tak intymne, żeby usprawiedliwiało wykluczanie jej z przestrzeni publicznej.
      Wiesz, ja się starałam karmić dyskretnie. Czasem odwracałam się plecami. A czasem tylko półprofilem :P, bo chciałam brać udział w toczącej się rozmowie. Jestem dorosłą osobą i chciałam uczestniczyć w społeczności dorosłych ludzi, również z dzieckiem przy piersi. I mam do tego prawo. Do brania udziału w rozmowach, podróżowania pociągiem, siedzenia na ławce w parku... A dziecko ma prawo do tego, by jego podstawowe potrzeby były zaspokojone.

      Usuń
  12. OK, skoro się starałaś karmić dyskretnie, to spoko. Jeśli akurat byłaś w towarzystwie ludzi, którym to nie przeszkadzało i z nimi rozmawiałaś, to mogłaś nawet karmić niedyskretnie i nie przerywać tej rozmowy. W pociągu nikt Ci nie każe iść do śmierdzącego kibla, nie obrażaj się jednak, jak ja sobie wyjdę na czas Twojego karmienia i co chwilę będę zerkać, czy już mogę wrócić. Myślę, że da się to zrobić tak, żeby ograniczyć Twoją niewygodę i moje zakłopotanie. I tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, to nie pytałam, czy przeszkadzało, czy nie. To karmienie budzi bardzo różne reakcje, nie wszystkie takie, jak Twoje. Kiedyś np. jechałam w przedziale z facetem, który stwierdził, że największą atrakcją tego przedziału jest fakt mojego karmienia piersią ;) Po czym wyszedł z przedziału i prawie się w nim nie pojawiał, co sobie myślał, to nie wiem ;)

      Usuń
  13. Zaścianek i pruderia będą nam towarzyszyć jeszcze przez pokolenia, ale może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń