czwartek, 8 marca 2012

Przestałam karać

Naprawdę. Przestałam i już. Ponad miesiąc temu napisałam w tekście „Nie chcę brać gwałtem, wolę być obdarowywana”, jak liczę do pięciu grożąc karą. I wtedy przestałam: grozić, straszyć, szantażować i wymierzać sprawiedliwość. 
 
W październiku byłam na konferencji zorganizowanej przez fundację SYNAPSIS, zatytułowanej: „Trudne zachowania - pozytywne podejście”. Dotyczyła w całości postępowania behawioralnego bez kar, a swoim doświadczeniem dzielił się światowej sławy psycholog behawioralny – Gary LaVigna. Twierdził on, że karanie jest nie tylko nieetyczne, ale również nieskuteczne. Piszę o tym, by pokazać, że tematyką wpływania na zachowanie bez stosowania kar nie zajmuje się tylko kilku wariatów. 
 
Dało mi to do myślenia. Typowa rada przeciętnego psychologa brzmi zupełnie inaczej: Proszę ustalić klarowne zasady oraz system kar i nagród, po czym konsekwentnie te zasady egzekwować przy pomocy tychże nagród i kar. Dzięki temu dziecko będzie się czuło bezpiecznie, a rodzice zyskają jego szacunek.
 
Jeszcze coś innego dało mi do myślenia. Szantaże w ustach moich dzieci: Jeśli mi tego nie dasz, to ja... zepsuję ci..., zabiorę ci..., nie będę cię już kochać. Wiem, od kogo się tego nauczyły. Używają nieco innych słów, ale ich wymowa jest ta sama, tak.
 
Wracając do konferencji, szczególnie utkwiło mi w pamięci to, co Gary LaVigna powiedział o potrzebach stojących za zachowaniami agresywnymi. Stwierdził, że w niektórych przypadkach wystarczy zaspokoić potrzebę, by zachowanie zniknęło. Tradycyjne podejście behawioralne, również to potoczne, jest całkiem inne: nie należy zaspokajać potrzeby kryjącej się za agresywnym zachowaniem, bo wtedy to zachowanie się utrwali.
 
A jednak należy! Ale pod pewnymi warunkami: to co stanowi zaspokojenie potrzeby, a więc jest wzmocnieniem pozytywnym czy nagrodą, nie powinno się pojawiać tylko w odpowiedzi na zachowanie, które uznajemy za problemowe. Człowiek powinien to coś dostawać często i za darmo. Oprócz tego należy znaleźć sposób na nauczenie akceptowanych społecznie sposobów uzyskiwania tego, czego potrzebujemy.
 
Pomogło mi przekonanie, że dzieci po prostu chcą spełniać oczekiwania rodziców. Chcą ich naśladować i szanować. Pisze o tym Jean Liedloff w „W głębi kontinuum”, a także Juul Jesper w poradniku „Twoja kompetentna rodzina”. Jeśli zachowanie dzieci odbiega od naszych oczekiwań, oznacza to, że albo formułujemy je w sposób zagrażający poczuciu wartości naszych dzieci, albo też są one niemożliwe do spełnienia dla dziecka w danych wieku, o danym typie temperamentu.
 
Ale często tak naprawdę oczekujemy, że dzieci będą „niegrzeczne”.
 
Gdy moja młodsza córka miała jakieś 2 lata, w poczekalni do lekarza spotkałyśmy dwie miłe panie. Śmiały się one z każdego „nie” wypowiedzianego przez córkę i utyskiwały „dobrodusznie”, jaka to ona przekorna. Wcześniej nie zwróciłam uwagi, że moje dziecko tak często używa słowa „nie”. W rzeczywistości wypowiadała wiele innych słów, ale nie budziły one już takiego zainteresowania pań z poczekalni.
 
Jak się będzie zachowywało dziecko, które często słyszy, że jest... przekorne, niegrzeczne, agresywne? Właśnie tak. W ten sposób spełni oczekiwania dorosłych.
 
Podoba mi się, jak Jesper Juul przeformułowuje stwierdzenia odnoszące się do dzieci, by wydobyć na wierzch to, co pozytywne. Proponuje, by zamiast mówić o przekorze dwulatków, zauważyć, że jest to wiek zyskiwania samodzielności. Zastanawia się, czemu dzieci sprawdzają granice i odpowiada, że robią to po to, by poznać osobowość rodziców, dowiedzieć się, co jest dla dorosłych ważne, a co nie.
 
Jeśli o mnie chodzi, teraz mówię – zwłaszcza starszej córce – czego oczekuję. Ona czasem zrobi to, o co ją poproszę, a czasem nie. Jednak wiem, że gdy spełnia moją prośbę, robi to z dobrej woli, nie z lęku przed karą i bez zduszonej złości. A moje serce rośnie. Czasem mówię: zobacz, zrezygnowałam ze stosowania kar, a teraz oczekuję, że znajdziesz jakieś rozwiązanie w tej sytuacji. Albo mówię: jesteś już duża, masz wiele przywilejów, a przywileje oznaczają też obowiązki.
 
To działa, serio. 
 

2 komentarze: