wtorek, 20 marca 2012

Oddać się dla pieniędzy

Pani lekkich obyczajów
Opuściła wrota raju
Wraca wolno, prosto z Essen
Swoim pierwszym mercedesem
Puder spływa jej po twarzy
I przeszkadza w jeździe marzyć
Jak tu łóżko wymościć
By się oddać z miłości -
Krzysztof Daukszewicz

Niedawno moja koleżanka zupełnie na serio rozważała, czy by się nie oddać dla pieniędzy. Dostała nieźle brzmiącą ofertę, a pieniądze są jej potrzebne na rozkręcenie działalności gospodarczej.

A ja zebrałam w sumie 3 propozycje od panów zainteresowanych płatnym seksem. Miałam wtedy około 20 lat, mieszkałam w Warszawie. 2 razy po prostu szłam wieczorem ubrana w krótką spódniczkę, a trzeci raz założyłam zwykłe dżinsy, ale za to było mi po drodze przez warszawski pigalak. Więc wygląda na to, że klienci sami się znajdują.

W Amsterdamie do atrakcji turystycznych należy dzielnica czerwonych latarni. Turyści przechadzają się spacerkiem i oglądają wystawione w szklanych gablotach kobiece ciała. Przechadzce towarzyszą żarty i pogodny nastrój. Uwieńczeniem spaceru może być wizyta w muzeum seksu, które akurat znajduje się nieopodal.

Nie wiem, czy należałam do typowych turystek, ale zemdliło mnie i muzeum seksu było ostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę.

Być może kiedyś inaczej to wyglądało. W końcu wielka chińska Bogini Księżycowa, która miała dominującą pozycję w hierarchii bogów, była jednocześnie patronką prostytutek. Ale w tamtych czasach kobieca seksualność była święta.

W naszej kulturze w opłatę za seks wliczona jest opłata za szacunek. Od tej chwili mężczyzna może kobietą pogardzać. Kupuje prawo do odczłowieczenia jej. Znika społeczne oczekiwanie, by traktował ją jako osobę mającą własne uczucia i potrzeby.

Prostytutki, zgodnie z zawodowym kodeksem etycznym, nie powinny lubić swojej pracy. A więc w usługę wliczony jest również brak kobiecej przyjemności. Elisabeth Meru w książce pt. „Scherbengesicht” (co można przetłumaczyć jako „potłuczona na kawałki twarz”) opisała swoje doświadczenie prostytucji. Napisała m. in., że nie brała pieniędzy od klientów, którzy dobrze ją traktowali.

Na myśl o sprzedawaniu ciała robi mi się słabo. W żadnym wypadku nie jestem jednak za tym, by karać prostytutki. To mężczyźni, którzy kupują prawo do gardzenia drugim człowiekiem, zasługują na społeczny ostracyzm.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz