Czy w ogóle jestem
silna czy też słaba? We własnym odczuciu - raczej słaba. Nie radzę sobie
sama, potrzebuję oparcia. Uczę się myśleć, że wszyscy
potrzebują i że ludzie, którym wydaje się, że wszystko potrafią
sami zrobić, często nie zauważają muru postaci stojących za nimi,
wyręczających ich w wielu obowiązkach i wyciągających ręce, by
w razie czego złapać upadającego. Jednak wciąż chciałabym być
silniejsza.
Z drugiej strony
słyszę, że jestem silna i samodzielna. Czasem są to słowa dotyczące bezpośrednio mnie,
czasem grupy, do której należę – kobiet. Dowiedziałam się np., że
kobiety lepiej sobie radzą z bólem niż mężczyźni, dlatego nie
powinnam bać się porodu. Albo że kobiety są bardziej wytrzymałe
od mężczyzn, więc nie mam powodu narzekać na zmęczenie. Z drugiej strony zdarza
mi się odbierać pełne urazy sygnały, że jestem zbyt
samowystarczalna, że w moim życiu nie ma miejsca na czyjeś
wsparcie, bo tak dobrze sobie radzę.
Gdy jestem słaba, podlegam czyjejś władzy. Ten ktoś może mnie wesprzeć i uratować albo nie. Gdy jestem silna, muszę sobie radzić sama. Czyżby to była pułapka? Nie chcę podlegać niczyjej władzy, ale nie chcę też być zdana tylko na siebie.
Dlatego świetnie
czytało mi się ten tekst Billa Patricka. Między wierszami wyczytałam: możesz być silna i to
jest w porządku. Tak, jesteś silna, a ja będę
Cię wspierał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz