Moje dzieci
przypominają mi, jak ważne są słowa. Czasem w ich
wypowiedziach ropoznaję siebie, czasem innych członków naszej
rodziny. Gdy któraś z córek zwróci się do mnie tak, jak ja się
zwracam do nich – słyszę te słowa na nowo, nagle przestają być
przezroczyste i zwyczajne, ich znaczenie wyłania się wyraźnie...
Bywa że bolą.
W „Skarbnicy baśni
polskich” mam baśń o Siostrze siedmiu kruków. Zaczyna się
zwyczajnie. Matka miała synów, którzy zamiast pomóc jej w
gospodarstwie, szumieli po izbie. Gdy zobaczyła rozlany rozczyn na
chleb, zawołała w wielkim gniewie: „A bodajeście czarnymi
krukami we świat polecieli”.
A wtedy?
Matko, wielka twoja
wina,
Idzie drogą zła
godzina,
Idzie, idzie przy
twej ścianie...
Coś wyrzekła, to
się stanie.
Brudne skarpetki
wetknięte w fotel. Otwarta szuflada, na podłodze nożyczki. Na
stole rozlany sok, obok wyciągnięty z lodówki kartonik i osobno
nakrętka. I tak dalej. Czasem mam wrażenie, że nic tylko sprzątam
i zaganiam do sprzątania, i zrzędzę.
„A bodajeście...”
A potem kładę na
jednej szali brudne skarpetki (wetknięte w fotel), a na drugiej
wszystkie wyrzucone przeze mnie słowa wraz ze łzami, złością i
urazą dzieci. I myślę: no ale co z tego, że skarpetki?
Moje córki
uświadamiają mi też, jak często w mojej rodzinie oskarżamy się
nawzajem i – co jest lustrzanym odbiciem – usprawiedliwiamy przed
innymi. „Nie mogłaś inaczej ustawić swojego roweru? Jak ja mam
teraz niby wyciągnąć swój?!” - usłyszałam ostatnio. No i jak
na to zdanie odpowiedzieć bez usprawiedliwiania się i bez
kontrataku?
W bajce synowie jako
kruki w świat polecieli. Matka umarła ze zgryzoty, a chłopców uratowała ich siostra.
Wojciech Eichelberger
napisał gdzieś, że nastolatki są jak pełne walizki. Pełne tego,
co rodzice wcześniej w nie włożyli. Albo jak wystrzelone strzały.
W pewnym momencie ich los wymyka nam się z rąk, choć nadaliśmy mu tor. Niektóre słowa wypowiedzieliśmy w złą, inne w dobrą
godzinę.
Profesor Maria Orwid
podobno twierdziła, że potrzeba sześciu pokoleń, by trwale
zmienić wzorce rodzinne. A więc... powoli. Powoli, bo i tak każdy
krok jest duży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz