Wchodziłam w dorosłe
życie z poczuciem winy. Uważałam siebie za autorkę wszystkich
swoich niepowodzeń. Nie miałam wielkich ani fundamentalnych
zastrzeżeń wobec swojej inteligencji, urody czy wychowania.
Sądziłam, że jeśli nie czuję się szczęśliwa, to dlatego, że
coś robię źle. Szukałam sposobu, by siebie naprawić.
Nie brzmi to może zbyt
dobrze. A jednak myślę, że nie było takie złe. Bo poczucie winy
oznacza też poczucie wpływu, sprastwa i mocy. Skoro coś robię
źle, to mogę to coś wyśledzić jak detektyw, a potem porzucić
albo zmienić. Patrz, gdzie idziesz, bo dojdziesz tam, gdzie patrzysz
– tak mógł mi doradzać mój anioł stróż.
I rzeczywiście, gdy
oglądam się wstecz, dostrzegam z ulgą, że doszłam w wiele miłych
i wrogich miejsc, i spotkałam wiele ciepłych i oschłych osób,
ponieważ uważałam, że właśnie to może mi się przydarzyć.
Szłam drogami, w których istnienie wierzyłam, nawet jeśli jedynym
powodem, by w nie wierzyć, było niejasne przeczucie. Omijałam
drogi, których nie potrafiłam zobaczyć, chociaż dzisiaj wiem, że
wystarczyło uważniej się przyjrzeć.
Poczucie winy
stosunkowo łatwo przekuć w satysfakcję i zadowolenie, jeśli tylko
jest prawdziwe. Istnieje też fałszywe poczucie winy. Osoby, które
je odczuwają, mawiają: „Czemu mam przy tobie takie straszne
poczucie winy?” Albo: „Nie chcę tego robić, ale muszę, bo
inaczej czuję się winna”. Ci ludzie raczej czują się obwiniani
i oskarżani niż winni. W głębi duszy uważają, że nie zrobili
nic złego i spotyka ich niesprawiedliwość. Fałszywe poczucie winy
jest maską, spod której wyziera poczucie krzywdy, złość i lęk
przed oskarżeniem.
W mojej bajce więcej
było prawdziwego poczucia winy i związanego z nim poczucia sprastwa
, satysfakcji i zadowolenia z podejmowanych decyzji.
Niestety w ostatnich
latach nie zabrakło też poczucia krzywdy. Były takie sytuacje,
okresy i lata, kiedy starałam się najlepiej, jak potrafiłam, a
mimo to nie udawało się. Albo udawało się w niewielkim stopniu,
albo tak dużym kosztem, że stawiał on pod znakiem zapytania
sensowność wysiłków.
Cechą wspólną tych
sytuacji było zawsze zaskoczenie, jakie we mnie budziły. Jak to?
Nigdy nie patrzyłam w tym kierunku, nigdy tam nie szłam, nie
myślałam, nie przeczuwałam, a jednak stało się. W takich
chwilach wydaje mi się, że jestem równie odporna na pozytywne
myślenie jak na homeopatię – ani jedno, ani drugie najwyraźniej
na mnie nie działa.
A poczucie krzywdy
odziera z energii. Odbiera sprastwo, niszczy przekonanie o własnym
wpływie na los. Dlatego nie chcę czuć się ofiarą.
Doświadczeniem
stanowiącym wspólny mianownik dla poczucia krzywdy jest łączenie
opieki nad dziećmi z pracą zawodową, przy czym moje dzieci przez
ostatnie lata miały więcej problemów ze zdrowiem, niż przeciętnie
bywa. Wygląda na to, że od dłuższego czasu uprawiam kwadraturę
koła.
Przypomina mi to
eksperyment przeprowadzony przez psychologów mało troskliwych i
zdecydowanie niehumanitarnych, za to bardzo ciekawych prawideł
działania psychiki. Uczyli oni psy skakać przez poręcze. Pies miał
przeskoczyć przez okrągłą poręcz, nie mógł jednak skakać
przez poręcz w kształcie elipsy. Jeżeli źle wykonał zadanie, był
rażony prądem. Następnie podsuwano mu nieco spłaszczone okręgi i
nieco zaokrąglone elipsy. W pewnym momencie pies nie był w stanie
zdecydować, czy ma przed sobą okrąg czy elipsę, nie wiedział
więc, czy powinien skakać, czy też nie. Nie umiał zapewnić sobie
bezpieczeństwa.
Kilka lat temu
postanowiłam zadbać o swój rozwój zawodowy i częściową chociaż
niezależność finansową, nie rezygnując z troski o dzieci. Leżąc
w łóżku szpitalnym, do którego zaprowadziło mnie niedawno
zapalenie płuc, zastanawiałam się, czy to była dobra decyzja. Tak
jak pies z eksperymentu nie mógł jednocześnie skakać i nie
skakać, tak ja nie potrafię obu moich ról (matki i pracownicy)
odegrać dobrze, a odgrywając je chociażby średnio, nie jestem w
stanie odpowiednio zadbać o siebie i swoje zdrowie.
Nie lubię poczucia
krzywdy, ale i na poczucie winy nie chcę się w tym wypadku zgodzić.
Spróbuję więc oswoić mojego wroga i lepiej go zrozumieć.
Poczucie winy namawia,
by pracować nad sobą i zmieniać siebie. A poczucie krzywdy kryje
zapowiedź rewolucji. Poczucie krzywdy chce zmieniać świat. Bo coś
z tym światem jest nie w porządku.
Podoba mi się Twój tekst.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
OdpowiedzUsuńCiekawie napisane. Dużo w tym prawdy.
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji na temat usprawnień w poszukiwaniach zaginionych dzieci w Polsce http://szukamy-was.blogspot.com/2012/12/system-poszukiwan-dzieci-child-alert.html