Moja córka chce
zostać... tym, no... palantologiem. Pasjonuje ją prehistoria i
zawsze utożsamia się z najgroźniejszymi bestiami. W związku z tym
oglądamy – ona całą sobą, a ja kątem oka i mimochodem –
filmy o bardzo dawno minionych czasach
Myślę, że opowieści
o prehistorii są jak wyniki testu projekcyjnego. Takiego jak np.
test Rorschacha – najbardziej znany i kontrowersyjny test z tej
grupy, składający się z kolorowych plam. Osoba badana ma za
zadanie powiedzieć, jakie obrazy widzi w plamach, a badacz na tej
podstawie stara się zgłębić tajniki jej podświadomości. Cała
prehistoria to właśnie takie plamy. Opowieści na temat pradawnych
gadów czy pierwszych naczelnych składają się ze strzępów wiedzy
i morza fantazji.
Zastanawia mnie
zwłaszcza sposób patrzenia na świat twórcy filmu o
najgroźniejszym drapieżcy wszech czasów nazwanym... Łatek.
Fachowo stwierdzę, że pieszczotliwe imię nadane potworowi zdaje
się świadczyć o bardzo osobistym stosunku twórcy do swego dzieła
i silnej identyfikacji z drapieżnikiem.
Los Łatka nie należy
do lekkich. Jego świat pełen jest niebezpieczeństw, a przetrwać
mogą tylko najsilniejsi. Gdy Łatek jest jeszcze dzieckiem, jego
brat zostaje pożarty przez inną bestię. Potem, gdy dorasta, matka
odgania go od siebie, a on mimo rozpaczy musi samotnie zmierzyć się
z niebezpieczeństwami swojej wrogiej planety i trudnych czasów.
Jest jednak wielki, silny, wspaniały. Jest największym drapieżcą
wszech czasów. Żyje i zabija.
Znajduje samicę. Mają
jajko. Z jajka wykluwa się małe tarbozaurzątko. Niestety maleństwo
zostaje pożarte przez potwora większego jeszcze od Łatka. (Tu
muszę usprawiedliwić brak logiki twórcy filmu. Otóż nikt nie ma
pojęcia, jak ten potwór mógł wyglądać, ponieważ do tej pory
znaleziono tylko jakiś jego fragment, bodajże pazury. Imponujący
rozmiar pazurów sugeruje równie imponujący rozmiar bestii, jednak
wśród lepiej znanych dinozaurów, to właśnie tarbozaur był
największym drapieżcą).
Łatek postanawia
pomścić swoje dziecko i staje do nierównej walki z olbrzymem. Jest
niezwykle dzielny i zadaje straszliwe ciosy swojemu przeciwnikowi.
Sam jednak zostaje ciężko zraniony. Gdy jego koniec wydaje się
bliski, opuszcza go samica. Na cóż jej słaby, ranny, umierający
partner? Poszuka sobie lepszego. Film kończy się śmiercią Łatka.
Co siedzi w głowie
twórcy filmu czyli naszej osoby badanej? Być może, kierując się
swoim wyobrażeniem o męskości, powiedziałby mniej więcej tak:
Chłopcze, świat jest groźny, pełen zasadzek i niebezpieczeństw.
Musisz walczyć. Tylko walka da ci to, czego pragniesz: władzę,
poważanie, wsparcie, seks i potomstwo. Bądź silny, bądź twardy.
Jeśli okażesz słabość, zostaniesz sam.
Ale moje wyniki testu
projekcyjnego „Prehistoria” nie są takie, ja snuję inną
opowieść. Zabieram się więc do pocieszania i prostowania. Mówię:
Córeczko, to jakaś bzdura! Prawdziwy tarbozaur nie zaczynałby
nierównej walki z większym od siebie potworem. Po co? Przecież
jego młode i tak już nie żyło. Pewnie byłoby mu po dinozaurzemu
smutno, ale potem żyłby jeszcze długo i szczęśliwie ze swoją
samicą i mieliby wiele jajek. Odniósłby dzięki temu sukces
reprodukcyjny. Czyż nie?
The End.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz