czwartek, 10 maja 2012

Cywilizacja śmierci

(Opowieści) mówiły o chwilach, kiedy lekarstwa nie pomagają, a głowologia jest bezradna, ponieważ umysł staje się obłędem bólu w ciele, które jest wrogiem dla siebie, kiedy ludzie po prostu tkwią w więzieniu zbudowanym z ciała... I w takich chwilach mogła pozwolić im odejść. Nie potrzebowała drastycznych metod z poduszką ani świadomych pomyłek z lekarstwem. Nie trzeba było wypychać ich ze świata, wystarczyło sprawić, by świat przestał ściągać ich z powrotem. Wystarczyło tylko sięgnąć i... wskazać drogę (…)
Przez całe życie była czarownicą. A czarownica staje często na samej granicy, gdzie trzeba podjąć decyzję. - Terry Pratchett

Bóg dał, Bóg wziął – mówi stare przysłowie. Pochodzi z czasów, gdy śmierć była częstym gościem, a ludzie czuli się wobec niej bezradni.

A jednak częściej się słyszy o Bogu dającym życie. To na pewno milej widziane. Najpierw Bóg daje życie doczesne. A potem wieczne.
Kościół nie pozwala na aborcję ani na antykoncepcję, ani nawet na masturbację. Mamy obowiązek rozsiewać życie. Kościół sprzeciwia się też eutanazji i samobójstwom. Mamy obowiązek podtrzymywać życie do ostatniej chwili.

Współcześni lekarze ratują dzieci z coraz wcześniejszych ciąż, mające coraz mniejsze szanse na zdrowe życie. Podtrzymują też funkcje życiowe organizmu, nawet jeśli człowiek nie jest już niczego świadomy.

Ależ tak, cieszę się z postępów medycyny. Kiedyś zapalenie płuc mogło być śmiertelne, a to znaczy, że obie moje córki mogłyby już nie żyć.

Jednak mam wrażenie, że budujemy iluzję nieśmiertelności.

Kiedyś usłyszałam od pewnego pracującego na OIOM-ie lekarza: "Nie każdy musi umrzeć reanimowany". Słowa te przejęły mnie dreszczem i zapadły w pamięć.

W bajce o Bartku, który ze śmiercią paktował, ceną za oszukanie Kostuchy było własne życie. Pakt polegał na tym, że gdy Kostucha jakiegoś człowieka zamierzała zabrać – stawała w głowach łóżka, a gdy miał wyzdrowieć – w nogach. Dzięki temu Bartek, jeśli podejmował się leczenia chorego, zawsze odnosił sukces i zyskał uznanie jako lekarz. Postanowił jednak uratować piękną córkę dziedzica – przestawił łóżko tak, że Kostucha znalazła się w jego nogach. Ale zdziałał tylko tyle, że oddał dziewczynie swój płomień życia.

Niegdysiejsza bogini była dającą i odbierającą życie. Boże Narodzenie to starodawne święto przemiany Czarnej Bogini w Białą – symbol przemijania starego i narodzin nowego. Kiedyś istniało koło życia i śmierci.

Dzisiejszy Bóg zdaje się tylko dawać życie. Za jego odbieranie jakby nie był odpowiedzialny. Bóg to cywilizacja życia. Cywilizacją śmierci zawiaduje Kostucha albo Czarna Bogini. Albo Diabeł. Świat jest podzielony, nasza duchowość – przecięta na pół.

A przecież tak jak małe drzewka potrzebują ziemi użyźnionej próchnem starych, umarłych drzew, tak przyszłe pokolenia potrzebują miejsca dla siebie. Nie możemy tylko w nieskończoność rodzić i żyć nie umierając.

Tak naprawdę umieramy codziennie. Nasze komórki giną, żegnamy marzenia, patrzymy na oddalające się chwile. Umieramy i rodzimy się. Rodzimy się dzięki temu, że umieramy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz