Trzyma w rękach
wróbelka ze złamanym skrzydłem,
własne pieniądze na podróż daleką i długą,
tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej – Wisława Szymborska
własne pieniądze na podróż daleką i długą,
tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej – Wisława Szymborska
Prababcia moich dzieci
całe życie krzątała się wokół pradziadka, swojego męża.
Kiedy on – taki gruby – wchodził do kuchni, rozsiadał się
wygodnie i oznajmiał: „jestem głodny”, ona – taka chuda –
natychmiast podrywała się i szykowała mu jedzenie. Ale nadszedł czas, gdy na jego „jestem głodny” zaczęła odpowiadać:
„to sobie zrób”. Co się zmieniło? Ano dostała rentę.
Niewielkie, ale regularnie wypłacane pieniądze. Własne. Kiedyś
wybraliśmy się do niej w gości na rowerach i po drodze
nazbieraliśmy grzybów. Babcia natychmiast nas ostrzegła: „ale ja
tego suszyć nie będę”. Nie oczekiwaliśmy, że będzie. Po
prostu stała się asertywna do bólu.
Przekonania typu: ja
cię utrzymuję, więc ja decyduję, ty nie zarabiasz, więc mogę
cię lekceważyć – są uznawane za jeden z przejawów przemocy
psychicznej. W jak wielu rodzinach obecna jest taka przemoc?
W głębi duszy
rozumiem babcię. Praca zawodowa oznaczała dla mnie, że powinnam
mieć więcej praw i szacunku. Stanowiła przepustkę do
równorzędności i partnerstwa. Skoro pieniądze dają władzę
również w związku, chciałam, by część tej władzy przypadła
mnie.
Przychodzą jednak
chwile, gdy marzę o tym, by spokojnie zająć się domem i dziećmi.
Ale (gdyby teoretycznie w ogóle było to możliwe) bałabym się, że moja niezarobkowa praca zostałaby uznana za
nieistotną, przezroczystą. Tak, boję się tego, że brak pieniędzy
oznaczałby mniejsze prawa. Boję się przemocy.
Większość znanych mi
kobiet będacych matkami pracuje zawodowo. Większość z nich
zarabia jednak mniej od swoich partnerów. Niektóre zdają się
przeżywać dwa życia naraz, z podwójną intensywnością i
zmniejszoną o połowę ilością snu.
Trudno jest osiągnąć
symbol znaczenia i szacunku, jakim są pieniądze, nie oddając części
„przezroczystych” obowiązków. Praca zarobkowa kobiet ma je
zbliżać do partnerstwa w związku, a tak naprawdę bez partnerstwa
oznacza pracę na dwóch etatach. Przy tym rzadko gwarantuje
wystarczającą niezależość finansową, by nie potrzebować
wsparcia drugiej osoby (trzeciej, czwartej...).
Zastanawiam się, czy
szacunek można kupić. Coraz częściej myślę, że szacunek ten i
związane z nim partnerstwo są podstawą udanego związku,
niezależnie od tego, kto pracuje, a kto nie, i kto ile zarabia.
Przekonanie, że władzę w związku trzeba sobie kupić, by czuć
się bezpieczną, wynika z głębokiego braku zaufania do drugiej
osoby.
A praca zawodowa obu
partnerów ma o tyle sens, że jest bezpieczniejsza dla rodziny –
rzadko kiedy oboje jednocześnie zostają bez zarobków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz